
Jak informuje sochaczewski Urząd Miejski, ponownie w Sochaczewie pojawili się oszuści podszywający się pod miejskich urzędników. Tym razem informowali o wypłacie środków z urzędu. Aby ją otrzymać należało wejść w link znajdujący się w sms-ie.
Po raz kolejny oszuści próbowali się podszyć pod miejskich urzędników. Tym razem jak informuje Urząd Miejski jedna z mieszkanek Sochaczewa otrzymała sms-a z informacją, że Urząd ma dla niej przygotowaną pewną kwotę do wypłaty, i aby zatwierdzić przyjęcie tych środków trzeba wejść w link znajdujący się w sms-ie. To najpewniej próba wyłudzenia dostępu do konta lub innych wrażliwych danych.
Władze miasta apelują, by nie wchodzić w nieznane linki, z należytą ostrożnością traktować korespondencję pochodzącą z nieznanego źródła, także sms-ową. Jednocześnie proszą, aby o podobnych przypadkach informować Urząd Miejski.
Fałszywa troska
To nie pierwszy przypadek, gdy oszuści próbują się podszywać pod pracowników miejskiego samorząd. W poprzednich latach dwie oszustki podszywające się pod pracowników Centrum Usług Społecznych w Sochaczewie próbowały okraść dwoje podopiecznych Ośrodka. Próba zakończyła się jednak fiaskiem, ponieważ osoba, którą próbowały okraść, zorientowała się, że nie są tymi, za kogo się podają. Zatem nie zostały wpuszczone do domu. To jednak nie zraziło oszustek i spróbowały dostać się do innego mieszkania. Następnego dnia udały się do podopiecznej CUS na ulicę Okrzei, ale i tam ich próba się nie powiodła. O zajściu został powiadomiony Centrum, który zawiadomił policję. Niewiele to jednak dało, bo po oszustkach przepadł ślad.
Ale oszuści podszywają się nie tylko pod pracowników MOPS, ale także ZWiK i innych jednostek podległych miejskiemu samorządowi. Pamiętajmy, że każdy pracownik Urzędu Miejskiego lub podległych mu jednostek musi posiadać legitymację ze zdjęciem. Podobny dokument powinni również posiadać pracownicy spółdzielni mieszkaniowej, czy energetyki.
Taki dokument musi nam zostać okazany i można go dokładnie obejrzeć oraz spisać z niego dane. A jeżeli i to nie rozwiązuje naszych wątpliwości, możemy zadzwonić do firmy, za której przedstawiciela podaje się odwiedzająca nas osoba. Pamiętajmy również o tym, że większość takich wizyt jest poprzedzonych odpowiednim komunikatem, np. ogłoszeniem na klatce schodowej, poinformowaniem przez spółdzielnię lub wspólnotę mieszkaniową.
Metoda na rurę
Wpuszczenie do mieszkania bez sprawdzenia nieznanej osoby, podającej się za pracownika samorządowego może się zakończyć tak jak w przypadku 80-letniej mieszkanki Sochaczewa. Gdy seniorka wróciła do swojego domu na jednym z sochaczewskich osiedli. Przy drzwiach do mieszkania zastała obcą kobietę, która powiedziała 80-latce, że w jej bloku doszło do awarii rur. Jak stwierdziła, usterka jest usuwana. Jednak, aby sprawdzić, czy wszystko jest w porządku, poprosiła starszą panią, aby ta weszła do łazienki i puściła wodę z prysznica.
Starsza pani została w łazience. Ten moment wykorzystała 35-latka, która szybko przeszukała jej mieszkanie. Jednak przedłużający się szum płynącej wody wzbudził zaniepokojenie jednej z sąsiadek. Po około 30 minutach, zaniepokojona kobieta poszła do mieszkania 80-latki, sprawdzić, czy coś się z nią nie stało. I czy staruszka nie potrzebuje pomocy. Zastała seniorkę w łazience. Starsza pani cały czas lała wodę z prysznica i była zaskoczona przybyciem sąsiadki.
Jak się szybko okazało, w bloku nie doszło do żadnej awarii. Po złodziejce nie było śladu. 80-latka szybko zauważyła, że nieznajoma ukradła jej ponad 18 tysięcy złotych.
Mir domowy
Są jednak sytuacje, w których czy nam się to podoba, czy też nie, przedstawiciele niektórych służb i zawodów mogą to zrobić bez naszej zgody. Ale i w tych sytuacjach istnieją pewne ograniczenia. Wynikają one z zapisów Konstytucji, która w artykule 50 stanowi że: „Zapewnia się nienaruszalność mieszkania. Przeszukanie mieszkania, pomieszczenia lub pojazdu może nastąpić jedynie w przypadkach określonych w ustawie i w sposób w niej określony.” Ten zapis, to nic innego, jak zagwarantowanie miru domowego, czyli prawa do niezakłóconego korzystania z domu, mieszkania, lokalu lub ogrodzonego terenu. Co oznacza, że jesteśmy uprawnieni do decydowania o tym, jakie osoby postronne, kiedy i na jakich warunkach mogą przebywać w naszym lokalu i na należącym do nas terenie. To prawo przysługuje także użytkownikom lub osobom upoważnionym do korzystania z danej nieruchomości, np.: dzierżawcom, najemcom lub osobom, którym zleciliśmy opiekę nad mieszkaniem podczas naszej nieobecności.
Wyjątki od reguły
Jednak i w tym przypadku bywają odstępstwa od reguły. Czyli że nie wszystkich możemy odesłać z kwitkiem od naszych drzwi. Przede wszystkim nasz próg mogą przekroczyć funkcjonariusze policji, którzy zamierzają dokonać przeszukania w celu: wykrycia, zatrzymania albo przymusowego doprowadzenia osoby podejrzanej, bądź znalezienia rzeczy mogących stanowić dowód w sprawie, lub podlegających zajęciu w postępowaniu karnym. Z tym tylko, że muszą oni okazać nam stosowne postanowienie sądu bądź prokuratora – tzw. nakaz. A przeszukanie musi obywać się w obecności świadka. Warto pamiętać o tym, że policja nie może wejść do domu w celu pouczenia przy naruszaniu ciszy nocnej czy dziennych hałasach. Takiego pouczenia może udzielić nam przez drzwi. Z kolei, gdy do naszych drzwi zapuka dzielnicowy, żeby zadać kilka pytań, też nie mamy obowiązku go wpuszczać.
Podobne prawo, co policja mają: straż graniczna, leśna, rybacka i łowiecka. A utrudnianie im dostępu do lokalu jest karane. Do domu zobowiązani jesteśmy wpuścić również straż miejską i gminną między innymi w celu sprawdzenia, co jest spalane w piecu. Podobnie jest w przypadku pracowników: skarbówki, sanepidu, służb sanitarnych i celnych. Z tym tylko, że ich wizyta musi być uzasadniona i wynikać z podpisanych umów o spełnianie świadczeń lub z podejrzeń o pewne zagrożenie. Pamiętać musimy również o tym, że wszyscy ci funkcjonariusze muszą nam najpierw pokazać legitymacje bądź identyfikatory, oraz okazać dokumenty uzasadniające przeprowadzenie kontroli, a w przypadku funkcjonariuszy służb mundurowych muszą być oni umundurowani.
Nie możemy zapominać o straży pożarnej. Ta ma największe uprawnienia. Ma prawo do wdarcia się na naszą nieruchomość w sytuacji zagrożenia ludzkiego życia, zdrowia lub mienia. I nie potrzebuje do tego żadnych nakazów.
Salon odrzuconych
Z trochę inaczej jest w przypadku pracowników elektrowni, gazowni i wodociągów. Ci, aby wejść do mieszkania, muszą okazać legitymacje i upoważnienie do przeprowadzenia kontroli. W innych przypadkach możemy ich nie wpuścić.
Do mieszkania nie musimy wpuszczać listonosza. Nie ma on również prawa sprawdzać, czy płacimy abonament radiowo-telewizyjny, czy posiadamy odbiornik RTV ani czy jest on zarejestrowany. Prawo takie przysługuje specjalnym kontrolerom Poczty Polskiej – ale ich nie mamy obowiązku zapraszać do domu.
Podobnie jest z administratorami budynków lub przedstawicielami pomocy społecznej. Ci, aby weszli do naszego mieszkania, muszą ustalić z nami termin wizyty.
I na koniec ciekawostka. Otóż wynajmując mieszkanie, musimy pamiętać o tym, że wynajmujący nie musi nas wpuszczać bez ustalenia terminu wizyty. A wejście do mieszkania, choć jesteśmy jego właścicielem, jest traktowane jako naruszenie miru domowego. Za co grozi nam kara grzywny albo ograniczenia, lub pozbawienia wolności do jednego roku.
Jerzy Szostak
Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis