Pożary szaleją w gminie

 Ostatni tydzień jest wyjątkowo pechowy dla gminy Młodzieszyn. Na jej terenie miały miejsce dwa duże pożary – budynku mieszkalnego w Juliopolu, do którego doszło po godzinie 6.00 oraz obiektu produkcyjnego w Janowie, gdzie ogień pojawił się bladym świtem. Obecnie trwają ustalenia okoliczności obu zdarzeń.

Zgłoszenie do strażaków o pożarze budynku mieszkalnego w Juliopolu wpłynęło 21 lutego, o godzinie 6.36. Na miejsce zdarzenia zadysponowane zostały dwa zastępy z sochaczewskiej jednostki ratowniczo – gaśniczej oraz dwa zastępy z OSP w Młodzieszynie.

Po dojeździe do Juliopola strażacy stwierdzili, że pali się kotłownia w jednopiętrowym budynku mieszkalnym. Przed przybyciem ratowników z domu ewakuowały się dwie osoby dorosłe z dwójką dzieci. Na szczęście nikt z tej czwórki nie odniósł żadnych obrażeń, a mieszkańcy nie wymagali pomocy medycznej.

Po ugaszeniu pożaru pomieszczenia zostały oddymione. Przeprowadzono w nich pomiary na obecność tlenku węgla. Akcja gaśnicza trwała około godziny. Jednak straty są spore i pogorzelcom potrzebne będzie wsparcie w najbliższych tygodniach.

Następnego dnia, skoro świt płomienie pojawiły się w budynku produkcyjnym w Janowie. Zgłoszenie wpłynęło tuż po godzinie 3.00 rano. Na miejsce pożaru pośpieszyli znów strażacy z Sochaczewa oraz ochotnicy z Młodzieszyna.

Po dojeździe zastali mocno rozwinięty pożar parterowego, murowanego budynku produkcyjnego o powierzchni około 200 metrów kwadratowych. Od obecnego na miejscu mężczyzny dowiedzieli się, że odłączony został   dopływu prądu i w budynku nie przebywają żadne osoby. Pożar był tak duży, że kierujący działaniami ratowniczymi zgłosił konieczność skierowania do pomocy dodatkowych sił i środków.

Na ratunek przybyły dwa zastępy z OSP w Budach Starych. Strażacy zabezpieczyli miejsce zdarzenia i przystąpili do intensywnego tłumienia ognia.

Po ugaszeniu nastąpiła wentylacja nadciśnieniowa budynku oraz dogaszaniu pogorzeliska. W trakcie działań okazało się, że obecny na miejscu mężczyzna miał oparzenia pierwszego stopnia w obrębie głowy. Uzyskał pierwszą pomoc od strażaków, a po przybyciu   zespołu ratownictwa medycznego został im przekazany. Jednak obrażenia nie były znaczące i nie było konieczności transportu do szpitala. Akcja ratownicza trwała ponad trzy godziny

Specjaliści od spraw pożarnictwa ustalą przyczyny pojawienia się ognia – czy była to awaria, skutek nieostrożności, czy też zdarzenie losowe.

Bogumiła Nowak

Fot. PPSP Sochaczew

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis

Dodaj komentarz