SOCHACZEWSKI WĄTEK ZAGINIĘCIA IWONY WIECZOREK

Po latach, wielu latach tajemniczego zaginięcia Iwony Wieczorek doszło do pierwszych zatrzymań w sprawie. Na polecenie małopolskiego wydziału Prokuratury Krajowej zatrzymano Pawła P., znajomego Iwony Wieczorek. Drugą zatrzymaną osobą jest kobieta, według mediów także z otoczenia zaginionej. Do rozwiązania zagadki zaginięcia mieszkanki Trójmiasta mogłoby dojść wcześniej, gdyby policja dokładnie przeanalizowała informacja zawarte w książkach Janusza Szostak, dotyczących zaginięcia Iwony Wieczorek

Przypomnijmy, że Paweł P. to jeden ze znajomych Iwony Wieczorek z, którym dziewczyna bawiła się na swojej ostatniej imprezie przed zaginięciem. Mężczyzna miał wówczas 22 lata. Od samego początku aktywnie włączył się w poszukiwania młodej kobiety i nigdy nie było dowodów na jego udział w sprawie. To spowodowało, ze policja nie interesowała jego osobą. Tymczasem Janusz Szostak od początku wskazywał, że sprawa musi mieć związek z najbliższym otoczeniem zaginionej dziewczyny.

O świcie poszła po śmierć

W piątek 16 lipca 2010 roku  Iwona Wieczorek szykowała się na wieczorną imprezę. Następnego dnia zniknęła nie pozostawiając żadnego śladu, który mógłby doprowadzić do wyjaśnienia tej sprawy.  Czy teraz słynne Archiwum X doprowadzi do wyjaśnienia tej zagadki?

O poranku 16 lipca 2021 roku funkcjonariusze z Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie pod nadzorem Małopolskiego Wydziału Zamiejscowego Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Krakowie przeprowadzili w Sopocie eksperyment procesowy w sprawie dotyczącej zaginięcia Iwony Wieczorek. Polegał on na przemieszczaniu się policjantów starym audi w pobliżu drogi, którą Iwona wracała 17 lipca 2010 roku do domu. Prawdopodobnie odtwarzano zachowanie znajomych zaginionej, którzy pamiętnej nocy przemieszczali się samochodem w tym rejonie. 17 lipca o świcie także kontynuowano eksperyment.

Czy akcja jest tylko piarowym działaniem w rocznicę zniknięcia nastolatki? Bo przecież śledczy mieli wiele czasu, aby przeprowadzić wcześniej taką symulację.

Mam nadzieję, że nie chodzi tu tylko o pokazówkę, a agenci Archiwum X zatrzymają w ciągu najbliższych godzin osoby związane z tą zbrodnią. Od lutego 2019 roku mieli wiele czasu, aby ustalić sprawców. Nie powinno to być trudne. Nawet bez porannej symulacji. Niestety akcja ta potwierdza jedynie, że śledczy są cały czas w punkcie wyjścia.

– To wygląda tak, jakby ten eksperyment zorganizowały osoby, które nie mają pojęcia o policyjnej robocie, a działają jedynie na pokaz – komentuje Marek Siewert, były analityk KGP, który pracował przy sprawie Iwony Wieczorek.

O eksperymencie policyjnym nie wiedziała Iwona Główczyńska – matka zaginionej. Nie powiadomiły jej ani policja ani prokuratura. I to na pewno nie była zła decyzja.

Tymczasem przypomnijmy wydarzenia z 16 oraz 17 lipca 2010 roku, kiedy to po raz ostatni widziano żywą Iwonę Wieczorek, 19-latkę z Gdańska. W piątek, 16 lipca, po popołudniu odwiedziła młodszą koleżankę Adrię S.  Nastolatki przyjaźniły się, mimo że według znajomych miały nieco odmienne charaktery.

Iwona była normalną dziewczyną, trochę imprezowała, jak każdy w tym wieku. Natomiast Adria była lekko niezrównoważona, nieco psychopatyczna. Ona zawsze szukała zaczepki wśród dziewcząt – ocenia znajoma z osiedla i dodaje: – Zdaje się, że to Adria dominowała w ich wzajemnych relacjach. Moja koleżanka opisała ją jako porywczą. Iwona była znaczenie spokojniejsza.

Dziewczyny miały przygotować się do wyjścia na dyskotekę w Sopocie. Iwona i Adria mieszkały niemal w sąsiednich blokach na osiedlu Jelitkowski Dwór w Gdańsku. Wychodząc z domu, Iwona powiedziała matce, że po dyskotece zanocuje u Adrii. Nastolatka przebrała się, a ubranie, w którym przyszła do koleżanki, spakowała w reklamówkę. Zostawiła też u niej czarną torebkę. Tego popołudnia nastolatka ubrała się w granatową spódnicę i bluzkę w biało-granatowe paski. Całość dopełniały szpilki z granatowego zamszu. Były to nowe buty jej mamy, która nie miała pojęcia, że córka włożyła je na dyskotekę. O te buty matka nastolatki miała do niej pretensje: – Rano patrzę, a  Iwony nie ma. Zauważyłam też, że nie ma moich nowych butów. Zabrała mi buty, takie nowe szpilki. Wkurzyłam się wtedy na nią, od razu wzięłam telefon i zadzwoniłam, bo zezłościłam się o te buty. Wie pan, jak to jest, to normalne. Ale wówczas Iwona miała już wyłączony telefon.

Wróćmy jednak do popołudnia 16 lipca 2010 roku. Dziewczyny planowały spędzić wieczór w nieistniejącej już dyskotece Dream Club przy ulicy Bohaterów Monte Casino w Sopocie. Umówiły się na wypad do klubu z trzema kolegami: Pawłem P. – zwanym „Browarem”, Markiem O. i Adrianem S.

Iwona znała chłopaków krótko. Pawła, który tego wieczoru miał być jej partnerem, poznała trzy miesiące wcześniej. Trudno było ich uznać za parę. Iwona na pewno nie traktowała go jako swojego chłopaka, a i Paweł nie był zaangażowany w ten związek.

Dla mnie najbardziej zagadkową postacią  jest ten Marek, był dużo starszy od pozostałego towarzystwa. To było trochę zastanawiające, że facet w tym wieku zadawał się z nastolatkami – podkreśla krewny Iwony. – Z tego co wiem, miał jakąś firmę. On był kolegą Pawła. To było towarzystwo poznane przez Iwonę na plaży. Ona ich zbyt dobrze nie znała. Ten Marek zupełnie nie uczestniczył w jej poszukiwaniach. Z drugiej strony, to też nic dziwnego. Ale po co żonaty facet wychodzi w nocy z nastolatkami na dyskotekę? To moim zdaniem jest trochę nie w porządku. Nie sądzę, że on miał z tym związek, ale to było po prostu samo w sobie dziwne, że on z tymi młodymi ludźmi się zadawał. Szukał przygód? To była osoba najbardziej tajemnicza w tym towarzystwie – podkreśla mój rozmówca.

Jednak, póki co, wieczór zapowiadał się atrakcyjnie i nic nie wskazywało, że wkrótce może nastąpić tragedia.

Zdarzenia, jakie miały miejsce w noc zaginięcia Iwony Wieczorek, śledczy odtworzyli na podstawie zeznań świadków, popartych wykazem połączeń telefonicznych oraz zapisem z monitoringu. Prześledźmy zatem, co wydarzyło się w nocy z 16 na 17 lipca 2010 roku.

16 lipca 2010 roku o 22.30 po Iwonę Wieczorek i Adrię S. przyjeżdżają Paweł P., Adrian S. i Marek O. Wspólnie jadą do Sopotu toyotą należącą do matki Pawła. Wiadomo, że o godzinie 22.59 znaleźli się w Żabce na Alei Niepodległości, co potwierdził zapis z monitoringu. Kupili tam około dwóch litrów alkoholu (whisky oraz wódkę). Prosto ze sklepu pojechali na działkę babci Pawła. Mężczyzna zostawił tam znajomych, a sam pojechał odstawić samochód do babci (miał u niej nocować po imprezie) i wziąć od niej klucze do domku na działce. Wrócił po kwadransie. Wówczas zaczął się typowy, młodzieżowy beforing, czyli rozgrzewka przed całonocną imprezą. Wiadomo przecież, że młodych ludzi nie było stać, aby przepłacać za drinki w klubie. Zatem w letni wieczór wprawiali się w imprezowy nastrój w altance. I trzeba przyznać, że robili to na ostro. Iwonie wyraźnie zakręciło się w głowie, gdyż o 23.48 wysłała sms-a do swojej przyjaciółki Katarzyny P., która bawiła się tej nocy na innej imprezie. Napisała: „Jestem pijana”.

Mimo że Iwona miała towarzystwo, to tego wieczoru często korzystała z telefonu, jakby coś sprawdzała, kontrolowała. Pytała swoich znajomych, gdzie się znajdują i co robią. Jakby kogoś szukała, a nie chciała sama do niego zadzwonić.

Około północy wysłała do kolegi sms-a o treści: „Co robisz?”, na który on natychmiast odpowiedział: „Jestem w Krynicy”. Około 0.40 puściła drugą wiadomość do chłopaka, z którym znała się od dwóch miesięcy, zapytała: „Gdzie jesteś?”. Odpisał: „Jestem we Wrzeszczu, a Ty?”. Na to, już nic nie odpowiedziała.

Prawdopodobnie alkohol był przyczyną kłótni, do jakiej doszło na działce między Iwoną a Pawłem. Na szczęście awantura tak samo szybko zgasła, jak wybuchła. Widać było, że Iwona Wieczorek wyraźnie nie najlepiej czuła się w towarzystwie, z którym miała spędzić ten wieczór. Szczególnie irytował ją Paweł, choć chłopak starał się być dla niej miły. Jednak na jego względach nastolatce niewiele zależało. Myślami była cały czas przy innym mężczyźnie.

O północy wszyscy opuścili działkę i poszli na postój przy Alei Niepodległości. Stamtąd pojechali taksówką pod lokal Mandarynka przy ulicy Bema w Sopocie. Tam jednak nie zabawili długo i pieszo ruszyli do Dream Clubu – popularnej sopockiej dyskoteki mieszczącej się w Krzywym Domku, gdzie bawią się turyści, bananowa młodzież, miejscowa śmietanka towarzyska, łowcy nastolatek oraz dziewczyny szukające szczęścia i pieniędzy.

Około 1.00 byli już na miejscu.

Adria podczas zeznań twierdziła, że w klubie nie piły z Iwoną żadnego alkoholu. Zatem nie było możliwości, aby ktoś dosypał jej koleżance czegokolwiek do napojów. Natomiast Adrian S. zeznał, że dziewczyny wypiły jedno piwo na spółkę. Iwona spróbowała też soku ze szklanki Pawła. Było po niej widać, że wyraźnie nie ma nastroju na zabawę. Według niektórych świadków denerwowało ją zachowanie Pawła, lecz przyczyna jej złego humoru prawdopodobnie tkwiła gdzie indziej.

O 1.02 Iwona dostała smsa od Magdaleny T. Koleżanka poinformowała ją, że jej były chłopak, Patryk G., bawi się z jakimiś dziewczynami w lokalu Banana Beach w Jelitkowie. Ta wiadomość wyraźnie ją zdenerwowała.

Początkowo cała grupka trzymała się razem. Po godzinie 1.00 jeden z kolegów poszedł do znajomego, który bawił się w pobliskim Clubie 70.

Jednak po smsie z pytaniem od reszty towarzystwa: „Gdzie jesteś?”, wrócił do grupy. Gdy przyszedł, zauważył, że Iwona bawi się w gronie innych mężczyzn. Zdziwiło go jej zachowanie, gdyż tańczyła z kim popadnie. Drugi z chłopaków też to zauważył i również był tym zaskoczony.

Wyraźnie było widać, że Iwona niezbyt dobrze czuje się w towarzystwie, z którym przyszła do Dream Clubu. Sprawiała wrażenie, że myślami ucieka gdzie indziej. Cały czas była rozdrażniona.

W pewnym momencie między Iwoną a Adrią miało nawet dojść do sprzeczki. Potem pojawiały się spekulacje, że była efektem zazdrości Iwony, gdyż koleżanka rzekomo powiedziała jej, iż zakochała się w jednym z towarzyszących im chłopaków. Jednak tego wieczoru Adria tańczyła głównie z Adrianem. A on na pewno nie był obiektem zainteresowania Iwony Wieczorek. Również Paweł P. niewiele ją obchodził. Co prawda przyszedł jako jej partner, ale zupełnie się nią nie zajmował – nie rozmawiał i nie tańczył z Iwoną. W zasadzie w ogóle nie tańczył, tylko popijał piwo i rozmawiał z ochroniarzami. W końcu w klubie pojawiła się Joanna S., dziewczyna, którą Paweł znał i lubił. Zajął się rozmową z nią, co jednak nie wywołało żadnej reakcji Iwony.

– Iwona Wieczorek była bardzo zazdrosna, ale o swojego byłego chłopaka, Patryka G., a on był bardzo zazdrosny o nią. To były osoby, które niby się rozstały, a tak naprawdę wzajemnie im na sobie zależało – wyjaśnia relację między tą dwójką Marek Siewert, analityk z Komendy Głównej Policji, który przed laty zajmował się tą sprawą. – I to, że Iwona wyszła z klubu zdenerwowana, nie było spowodowane tym, że źle się tam bawiła, lecz dlatego, że ciągle myślała o Patryku. Gdy dostała smsa od koleżanki, że Patryk bawi się z innymi dziewczynami w Banana Beach, trafił ją szlag. Postanowiła coś z tym zrobić. Prawdopodobnie dlatego sama poszła w stronę domu, gdyż miała nadzieję, że po drodze spotka Patryka.

Magdalena T., która wysłała Iwonie Wieczorek smsa, tak wspomina w zeznaniach ten letni wieczór: „17 lipca 2010 roku około godziny 1.00. Napisałam smsa do Iwony, ponieważ zauważyłam Patryka, chłopaka Iwony, który bawił się z jakimiś dziewczynami na dyskotece na plaży w Banana Beach Club, wejście na plażę chyba 69. Ja tej nocy, z 16 na 17 lipca, byłam na imprezie w Banana Beach. Poszłam tam wraz z koleżankami i kolegami z Zaspy. Z tego, co pamiętam, była ze mną Natalia T. lat 18 oraz Patrycja N., innych osób nie pamiętam. My tak zawsze z dziewczynami i całą resztą jeździłyśmy, to były osoby przypadkowe. Nie mogę sobie przypomnieć, kto tam był. Jeśli chodzi o czas, to mogłam dotrzeć do Banana Beach około 22.00 i wyjść krótko po 1.00. W każdym razie, w czasie gdy wychodziłam z Banana Beach, to napisałam do Iwony smsa, że Patryk G. bawi się tam z jakimiś dziewczynami. Patryk, to był były chłopak Iwony. Ja nie znałam nikogo z  towarzystwa Patryka. Iwona nie odpowiedziała na tego smsa. Mnie to zresztą nie zdziwiło, ja jestem w sieci Era, a Iwona była w Orange. W swojej sieci ma się smsy za grosze, a do innych sieci trzeba mieć środki na koncie. Dlatego sądziłam, że Iwona nie odpisuje, gdyż ma niedoładowaną kartę. Z Banana Beach wróciłam z moją siostrą Patrycją, która przyjechała po mnie samochodem” – kończy zeznania Magdalena T.

Tymczasem Iwona Wieczorek była jeszcze w Sopocie. Gdy około 2.00 Marek O. postanowił zmienić klub na Atelier, wówczas Iwona wyszła z nim na ulicę. Żaliła mu się, że nie ma ochoty bawić się dalej. Mimo to wróciła do Dream Clubu. Jednak nie na długo.

O 2.50 19-latka ponownie wyszła z lokalu, a za nią podążyła reszta jej towarzystwa. Przed budynkiem Paweł próbował zatrzymać Iwonę. Chciał ją nawet przytulić, ale ona krzyczała, żeby ją puścił. Trudno się dziwić, że była agresywna. Paweł na pewno nie był facetem, którego bliskości potrzebowała w tym momencie.

Chciała natychmiast wracać do domu, tak przynajmniej powtarzała. Znajomi starali się jej wytłumaczyć, że wrócą wspólnie. Jednak bez powodzenia. W końcu dziewczyna samotnie oddaliła się w kierunku sopockiego molo.

W aktach sprawy czytamy, że po odejściu Iwony spod klubu, Adria z chłopakami skręciła w boczną uliczkę, by zadzwonić do Iwony: „Z tej uliczki kilkakrotnie dzwoniła do Iwony, namawiając ją, żeby wróciła, że na nią czekają. Iwona jednak twierdziła, że jest już pod domem (co nie było prawdą, bo minęło raptem kilka minut, jak się od nich oddaliła, i nie było takiej możliwości, aby dojechała do domu (…). W czasie rozmów Iwona Wieczorek była obrażona i odrzucała każdą próbę kontaktu proponowaną przez Adrię. We trójkę zdecydowali, że pójdą w górę ul. Bohaterów Monte Cassino, bo być może Iwona poszła na kolejkę i ją spotkają. Gdy byli w okolicy dworca PKP w Sopocie, Adria ponownie zadzwoniła do Iwony Wieczorek i bezskutecznie starała się dowiedzieć, o co jej chodzi. Ostatecznie Adria postanowiła sama wrócić do domu taksówką. Podczas jazdy otrzymała od Iwony Wieczorek smsy, żeby do niej zadzwoniła. Iwona powiedziała, że jest przy wejściu na plażę w Sopocie, drugie lub trzecie wejście od mola. Pisała: »Drugie wejście od molo, czekam«. O 3.33 Iwona Wieczorek wysłała Adrii sms o treści »o gówno mnie zaczepiają« – w tym czasie [Adria – przyp. red.] już jechała taksówką i praktycznie była pod domem w Gdańsku-Zaspie. Jeszcze kłóciły się przez telefon, kiedy Adria stała chwilę pod klatką schodową swojego bloku. Iwona Wieczorek zarzucała Adrii, że ją zostawiła w Sopocie. W czasie rozmowy telefonicznej o godzinie 3.36 ustaliły, że rzeczy Iwony, w tym klucze do mieszkania, Adria zostawi na balkonie, żeby Iwona mogła je wziąć w drodze powrotnej do domu. Adria wystawiła jej rzeczy na balkon, obok postawiła torebkę. O 4.00 wysłała sms, że wskazane przez Iwonę rzeczy położyła na balkonie swojego mieszkania (ten sms nie dotarł do Iwony). Wcześniej, w czasie rozmowy Iwona uprzedzała Adrię, że rozładowuje jej się bateria w aparacie telefonicznym, więc ta nie zdziwiła się, kiedy urwał się pomiędzy nimi kontakt”.

Śledczy ustalili także, że gdy Iwona szła nadmorskim bulwarem, to kontaktowała się z Adrią oraz Adrianem. A także jednostronnie z Pawłem P., Katarzyną P. i Kamilem D. –  swoim kolegami.

Co stało się z Iwoną Wieczorek, kto stoi za jej zabójstwem, a kto je tuszuje. To wszystko i sporo więcej znajdą Państwo w książkach „Kto zabił Iwonę Wieczorek” oraz „Co stało się z Iwoną Wieczorek”.

Opr. Jerzy Szostak

fot. Fundacja Na Tropie, Janusz Szostak, Aldona Błaszczyk-Szostak

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis

Dodaj komentarz