Śladami bitwy pod Słominem

Reklamy

Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz Polski Rząd ogłosiły rok 2023 rokiem Powstania Styczniowego. Właśnie mija 160. rocznica jego wybuchu. Powstanie Styczniowe rozpoczęło się 22 stycznia 1863 roku i był to największy polski zryw narodowy w XIX wieku, który wpłynął na dążenia niepodległościowe następnych pokoleń. Na terenie gminy Wyszogród jednym z miejsc walk powstańczych jest bitwa pod Słominem. Jednak niewiele o niej wiadomo w przekazach historycznych, być może dlatego, że tragiczne były jej losy. Dziś pamięć tej bitwy upomina się Michał Antczak, były mieszkaniec Słomina, wielki pasjonat historii i archeolog amator poszukujący śladów bitwy.

W trakcie Powstania Styczniowego w okolicach Słomina  działał mały oddział powstańczy liczący około 100 ludzi tzw. Grupa Wyszogrodzka, który miał pilnować drogi w kierunku przeprawy na Wiśle. Dowódcą jego był m. in. Paweł Łukaszewski, rymarz z Rzęgnowa i prawdopodobnie również stolarz, który osiedlił się w Czerwińsku. Zginął on pod Słominem 28 stycznia 1863 roku. To wtedy oddział kozaków rozgromił grupę powstańców, którzy przechodzili tam z większego lasu do brzezinki słomińskiej. Powstańcom brakowało broni i w walce wręcz, zasłaniali się przed ciosami gołymi rękoma, o czym świadczyły ich rany cięte rąk oraz przez głowy, ramiona i piersi. W opinii historyków to była prawdziwa rzeź. Życie straciło wtedy 20 osób, 16 zostało rannych, a 42 trafiły do niewoli w twierdzy Modlin. Kilkunastu powstańców uciekło. Kilku ciężko rannych leczono potem w oborze, w dworze w Słominie, a kilku chłopi wydali Rosjanom i furmankami przewieziono ich do Modlina.

Pierwszy raz o tej bitwie usłyszałem jako nastolatek w gimnazjum w Szkole Podstawowej im. Piotra Sękowskiego , gdzie podczas jednej z lekcji historii nauczyciel wspomniał, że właśnie w okolicach Słomina w 1863 roku rozegrała się bitwa. Sam nauczyciel niewiele wiedział na jej temat. Nigdy nie byłem asem w dziedzinie historii, która do mnie nie docierała, ale właśnie ta lekcja i słowa nauczyciela o bitwie pod moim Słominem rozpaliła moją wyobraźnię – wspomina Michał Antczak.

Jako gimnazjalista zaczął marzyć o tym, aby cofnąć się do tamtego czasu, a przynajmniej zdobyć sprzęt, który pomoże mu odnaleźć pamiątki po tamtym wydarzeniu. Jeszcze tego samego dnia, po powrocie ze szkoły opowiedział rodzicom o tej lekcji i od razu na aukcji internetowej zakupił swój pierwszy wykrywacz metalu do którego mu się dołożyli.

Mama, gdy kupiłem wykrywacz ciągle powtarzała „ucz się, bo jak nie to będziesz kopał doły”. W sumie miała rację, ale pomimo skończonych studiów, w wolnych chwilach i dla przyjemności – kopię doły, ale w celu poznawania historii. Moja przygoda z wykrywaczem metali i poznawaniem historii poprzez jej fizyczne odnajdywanie, od tamtego momentu trwa już ponad 16 lat. Zabytki które odnalazłem i odnajduję przekazuję muzeom praktycznie w całej Polsce – mówi pasjonat ze Słomina.

W 2008 roku wraz z grupą kolegów założył ogólnopolskie stowarzyszenie SAKWA, które zajmowało się profesjonalnie poszukiwaniem i ratowaniem zabytków. Powstał o nich nawet serial telewizyjny „Misja Skarb”.

Jak twierdzi Michał Antczak jedna lekcja historii, pomimo braku zainteresowania nią, miała bardzo duży wpływ na jego dalsze życie. Jak twierdzi jego kolega Łukasz Cichy, jeśli ktoś nie zainteresuje się historią, to historia zainteresuje się nim.

W lipcu 2015 roku podczas Dni Wisły w Wyszogrodzie, Michał Antczak przekazywał kolejne odnalezione w ziemi zabytki i artefakty dla Muzeum Wisły. Wtedy zaczepił go Bogusław Ksyna z Kamionu, lokalny pasjonat historii i opowiedział mu kilka ciekawych historii. Jedną z nich była opowieść o zestrzelonymi samolocie w II wojnie światowej i zalegającym w mokradłach starego koryta rzeki Bzury. Grupie Antczaka udało się odnaleźć wrak, który prezentowany jest teraz w Pawilowie przy Muzeum Wisły. Poszukiwacze dotarli też do rodzin pilotów. Co więcej, okazało się, że dowódca zestrzelonego samolotu był potomkiem polskiego zesłańca na Syberię.

Na przełomie roku 2020 i 2021 wraz z kolegami Dawidem Stecem i Łukaszem Cichy oraz przy współpracy ze Zdzisławem Leszczyńskim z Muzeum Wisły Środkowej i Ziemi Wyszogrodzkiej w Wyszogrodzie zorganizowane ogólnopolskie poszukiwania miejsca Bitwy pod Słominem, gdzie za pierwszym razem przyjechało około 500 poszukiwaczy z całej Polski, a za drugim razem blisko 700 osób. Udało się mu zlokalizować miejsce bitwy, a także dwa miejsca gdzie mogą być pochowani polegli powstańcy.

Michał Anczak czuje się szczęśliwy i spełniony, gdyż udało mu się odnaleźć miejsce bitwy pod Słominem, od czego zaczęła się cała jego przygoda z archeologią i pasja historyczna. Zabytki i artefakty odnalezione podczas tych poszukiwań można oglądać teraz na wystawie stałej w wyszogrodzkim muzeum. Oprócz pamiątek po bitwie, podczas poszukiwań, odnaleziony został skarb monet pochodzący z VII-VIII wieku.

Przez przypadek poznałem lokalnego strażnika historii Jana Bogdana z Kobylnik który za własne pieniądze postawił pomnik ku czci poległym bohaterom Powstania Styczniowego, a jego historia w moich oczach zasługuje na poznanie. Dotarłem też do pięknej książki „Ruchawka”, autorstwa Stanisława Malinowskiego, nauczyciela historii, muzyki i języka piolskiego z Mokasu i Łazów koło Żelazowej Woli, którą w 1939 roku wydał własnym kosztem. Opowiada ona o momencie wybuchu Powstania w Wyszogrodzie i Rębowie oraz bitwie pod Słominem.W muzeum w Wyszogrodzie udało się utwowrzyć stałą ekspozycję z odnalezionych historycznych artefaktów z bitwy – dodaje Michał Antczak.

27 stycznia podczas organizowanych 27. Powiatowych obchodów wybuchu Powstania styczniowego i bitwy pod Słominem książka pana Malinowskiego będzie prezentowana i rozdawana jako reprint.

Bogumiła Nowak

Fot. Michał Antczak (FB)

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis

Dodaj komentarz