Wytarczyło tylko chcieć

 Fot. Archiwum Expressu Sochaczewskiego
Reklamy

O porzuconych i rdzewiejących na ulicach Sochaczewa samochodach pisaliśmy wielokrotnie. Praktycznie na każdym osiedlu można znaleźć porzucone i zdewastowane pojazdy. Niektóre z nich, jak zdewastowany mercedes na jednym z parkingów przy ulicy Senatorskiej, był domem dla bezdomnych. Był, ponieważ nowe władze Spółdzielni Mieszkaniowej Lokatorsko-Własnościowej w Sochaczewie zdecydowały się na jego usunięcie.

Kiedyś były dumą właścicieli. Dziś porzucone, zdewastowane zajmują miejsca parkingowe i psują estetykę miasta. Mowa o wrakach samochodów, które coraz częściej można znaleźć na ulicach Sochaczewa. Ale nawet po porzuceniu żyją własnym życiem, stając się domem dla bezdomnych. Ci zamieszkiwali jeszcze niedawno zdewastowanego mercedesa na parkingu przed blokiem przy Senatorskiej 2.

Przytulne gniazdko

W jego sprawie interweniowaliśmy w ubiegłym roku na prośbę mieszkańców w Spółdzielni Mieszkaniowej Lokatorsko-Własnościowej w Sochaczewie. Tam poinformowano nas, że spółdzielnia nie może nic zrobić w tej sprawie.

A ta, jak powiedzieli mieszkańcy bloku, ciągnęła się od lat i choć zwracano się do wszystkich możliwych służb i urzędów, to ich pracownicy rozkładali ręce, twierdząc, że według prawa nic w tej sprawie nie mogą zrobić. I wrak jak stał, tak stał.

Dodajmy, że osoba, która w nim mieszkała, nie była nigdy mieszkańcem bloku. Jak udało nam się ustalić, mężczyzna został wyeksmitowany z mieszkania i za dom służył mu jego samochód, stojący na parkingu przed blokiem. Sytuacja stawała się coraz bardziej krytyczna. Nie chodziło tylko o to, że osoba mieszkająca we wraku mercedesa swoje potrzeby fizjologiczne załatwiała na przyblokowym skwerku. Ale też zapraszała do niego panie, w tym w ciąży. Kolejnym problemem było to, że wrak zajmował tak potrzebne mieszkańcom miejsca postojowe, które na ulicy Senatorskiej są na wagę złota.

Winne przepisy

O pomoc w usunięciu wraka zwrócono się do policji oraz Spółdzielni Mieszkaniowej Lokatorsko-Własnościowej w Sochaczewie, do której należy blok. W spółdzielni powiedziano mieszkańcom, że jego usunięcie, a tym samym pozbycie się uciążliwego sąsiedztwa, jest według polskiego prawa praktycznie niewykonalne.

Jak argumentowano, według obowiązujących przepisów usuwania pojazdów dokonuje się w przypadku, gdy zagrażają one lub utrudniają ruch drogowy, nie posiadają tablic rejestracyjnych lub gdy stan pojazdu wskazuje na to, że pojazd został porzucony. Tymczasem wrak przy Senatorskiej nie spełniał tych przesłanek. Posiadał zarówno tablice rejestracyjne oraz właściciela. Kolejnym problemem było to, że co prawda można byłoby pod jego nieobecność usunąć pojazd i przewieźć go na parking depozytowy, ale opłaty za zabranie mercedesa oraz za jego postój na parkingu musiałaby wnosić spółdzielnia lub mieszkańcy bloku, którzy są właścicielami parkingu. Koszty takich opłat w oczekiwaniu na decyzję sądu w sprawie ewentualnej kasacji pojazdu szłyby w tysiące, jeżeli nie w dziesiątki tysięcy złotych. Na tym jednak nie koniec. Przewożąc wrak na parking, ci, którzy się tego podjęli, musieliby liczyć się z zarzutami właściciela polegającymi chociażby na żądaniu zwrotu zabranego samochodu i to w idealnym stanie.

Wystarczyło chcieć

Okazuje się jednak, że to, co było niemożliwe, stało się możliwe w wyniku decyzji nowego zarządu spółdzielni.

Zarząd spółdzielni podjął decyzję o usunięciu na własny koszt, zarówno pojazdu znajdującego się na parkingu przed blokiem Senatorska 2, jak i porzuconego samochodu, który znajdował się w rejonie ulicy Kosińskiego. Auta, które stwarzały zagrożenie dla innych pojazdów, chociażby w wyniku zaprószenia w nich ognia, po sporządzeniu dokumentacji technicznej oraz fotograficznej zostały przetransportowane na teren bazy spółdzielni przy ulicy Trojanowskiej 64 – powiedział nam Robert Błaszczyk, pełniący obowiązki prezesa zarządu Spółdzielni Mieszkaniowej Lokatorsko-Własnościowej w Sochaczewie. Jak dodał, spółdzielnia w najbliższym czasie planuje wywiezienie do swojej bazy na Trojanowskiej kolejnych wraków znajdujących się na spółdzielczych osiedlach.

Przy okazji dodajmy, że policja może usuwać pojazdy, nie pytając nikogo o zgodę jedynie, gdy znajdują się one w tzw. strefie publicznej, czyli z dróg lub miejskich parkingów. Natomiast, gdy jest to teren prywatny, nienależący np. do samorządu, sprawa jest poza możliwościami policji. W takim przypadku może ona jedynie prosić o usunięcie wraku.

Dodajmy, że podobnie jest w sytuacji, gdy znajduje się on na terenie spółdzielni czy wspólnoty mieszkaniowej. Natomiast usunięcie wraku z drogi publicznej może być bardzo dotkliwe dla właściciela pojazdu. Nie dość, że otrzyma mandat za porzucenie samochodu w miejscu publicznym, to dostanie też grzywnę za pozostawienie samochodu, który zagraża bezpieczeństwu. Do tego dojdą koszty usunięcia, holowania, przechowywania na parkingu depozytowym oraz ewentualnej utylizacji.

Jerzy Szostak

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis

Dodaj komentarz