ZJEDNOCZENI PRZECIWKO SZALEŃSTWU

Takiej jedności w Sochaczewie nie było już dawno. Podczas spotkania konsultacyjnego w sprawie przebiegu przez Sochaczew linii kolejowej dużych prędkości – mającej połączyć Centralny Port Lotniczy z Gdańskiem – zarówno mieszkańcy, jak i władze, sprzeciwili się przebiegowi linii dużych prędkości przez miasto.

Ponad trzy godziny trwało spotkanie konsultacyjno-informacyjne, na które spółka Centralny Port Komunikacyjny zaprosiła mieszkańców Sochaczewa do hotelu Chopin. Wzięli w nim udział reprezentanci CPK i firmy realizującej na jego zlecenie studium, mające wskazać optymalny przebieg linii kolejowych łączących port lotniczy z Płockiem i Włocławkiem.

Z zaproszenia skorzystało ok. 200 mieszkańców Sochaczewa i okolic, w tym m.in. burmistrz Piotr Osiecki, jego zastępca Dariusz Dobrowolski, naczelnik Wydziału Gospodarki Przestrzennej i Architektury UM Tadeusz Krysiak, radni miasta i powiatu. W pierwszej części spotkania omówiono planowany przebieg linii kolejowych przez nasze miasto, sześć rozpatrywanych obecnie wariantów, zasady wykupu gruntów, główne założenia projektu oraz wstępne daty dochodzenia do najważniejszego wydarzenia, czyli wbicia pierwszej łopaty na placu budowy.

Skazani na zagładę

Pierwszy po tej prezentacji o głos poprosił burmistrz Piotr Osiecki, który na wstępie podkreślił, że nie jest przeciwnikiem inwestycji strategicznych, takich jak CPK, podobnie jak większość osób obecnych na sali, ale chce wypowiedzieć się jako osoba, na której spoczywa obowiązek zarządzania miastem.

– Sochaczew jest budowany od wieków wzdłuż rzeki Bzury. W najdłuższym miejscu północ-południe to jest kilkanaście kilometrów. Już teraz z wielką trudnością przychodzi nam realizowanie inwestycji liniowych. Mamy części miasta w bardzo dużym oddaleniu od siebie. Mamy historyczną część miasta, która nie tak dawno była oddzielnym miastem, czyli dzielnicę Chodaków – mówił Piotr Osiecki. Burmistrz zwrócił uwagę, że poprowadzenie kolei przez miasto w zdecydowany sposób ograniczy możliwość realizacji jakichkolwiek inwestycji liniowych.

– Jeśli samorząd będzie chciał zrealizować inwestycję, która obejmie np. centrum i Boryszew, to de facto będzie realizował dwie oddzielnie inwestycje – pierwszą z centrum do granicy CPK i drugą od granicy CPK. To jest klasyczne rozdzielenie funkcji miasta. Jeśli zrealizujecie i tę obwodnicę zachodnią, i ten przebieg kolei dużych prędkości, Sochaczew stanie się trzema organizmami. Do problemu z odległością kilkunastu kilometrów dojdzie nam jeszcze problem, że mamy trzy oddzielne organizmy w jednym organizmie miejskim. Zdajemy sobie sprawę, że kolej jest czynnikiem rozwojowym, natomiast nie ukrywam, dla nas jest nie do zaakceptowania rozdzielnie miasta na części – mówił burmistrz.

Jakiś koszmar

Burmistrz, wskazując na mapie na obszar Boryszewa pocięty trzema liniami kolejowymi, stwierdził, że „to jest jakiś koszmar” i zauważył, że żadna z map nie pokazuje terenów Malesina. Podkreślał, że to bardzo duże osiedle, duże skupisko ludzi, którzy główne funkcje realizują w centrum.

Mówię o sprawach zawodowych, społecznych, edukacyjnych. Państwo w sposób naturalny na przyszłość, na lata, na wieki, tworzycie tutaj bariery – zaznaczył.

Ponownie wskazując na mapę Boryszewa, stwierdził, że na szczęście sam projektant dał do zrozumienia, że one tak ingerują w tkankę miejską, że chyba szaleństwem byłoby, gdyby ktoś je dalej rozpatrywał na poważnie.

To jest część miasta, która przy realizacji któregokolwiek z tych przebiegów, tak jak w przypadku dzielnicy Malesin, jest oddzielona całkowicie od Sochaczewa. Całkowicie nie do zaakceptowania, z punktu rozwoju miasta, jest jego rozczłonkowanie, a zdajemy sobie sprawę z tego, że tereny kolejowe to tereny, które sprawiają niesamowite trudności nawet przy zbliżeniu z jakąkolwiek inwestycją, a co dopiero z przejściem przez ten teren – mówił.

Szatkowanie miasta

Piotr Osiecki zauważył też, że między portem lotniczym a Płockiem, Sochaczew jest jedynym miastem tej wielkości, a projektanci w swojej koncepcji szatkują je na części.

W żaden sposób nie chcę powiedzieć, że tereny wiejskie są mniej ważne, ale powiat sochaczewski generalnie jest terenem rolniczym, który ma w swoim posiadaniu bardzo dużo nieużytków. Podejrzewam, że te zasady, które pan przedstawił, jeśli chodzi o wykup nieruchomości, i te nieużytki, to jest najlepsza metoda, jak budować wartość, tworzyć wartość dodaną, jednocześnie nie niszcząc tego, co już powstało. W tej chwili inwestycja, która powinna budzić nasze nadzieje, bo dostajemy nowe połączenia, nowe kierunki rozwoju osadnictwa, budzi, mówiąc delikatnie, nasz głęboki niepokój. Ona budzi przede wszystkim brak akceptacji – powiedział Piotr Osiecki.

I dodał, że frekwencja na sali nie odzwierciedla nastrojów w Sochaczewie.

Jest godzina 17.00, duża część mieszkańców pracuje poza Sochaczewem, mają swoje obowiązki rodzinne, zawodowe. Ich tutaj nie ma, ale do nas docierają masowe wręcz protesty dotyczące przebiegu tych linii. Jeszcze raz gorąco proszę, żebyście państwo uwzględnili, iż na waszej drodze stoi kilkudziesięciotysięczne miasto ze swoimi funkcjami, które w przypadku czarnego scenariusza będzie skazane na totalny marazm – apelował.

Brak zgody

Na koniec Piotr Osiecki odniósł się do propozycji umieszczenia na wysokości Plecewic stacji kolejowej.

Pan mówił, przy kolei dużych prędkości, o stacji Plecewice. Nie wyobrażam sobie, że dla planistów, jeśli chodzi o rozkład jazdy Sochaczew będzie aż tak ważnym miejscem, że kolej osiągająca prędkość 250 km/h zatrzyma się nagle na stacji Sochaczew Plecewice. W związku z tym powiedzmy sobie szczerze, nie za bardzo widzimy korzyści, natomiast widzimy wielki problem rozwojowy miasta – podsumował swoje wystąpienie burmistrz.

Głos zabrali także mieszkańcy Sochaczewa. Tych interesowało m.in., kiedy poznamy dokładny przebieg torów, jak CPK potraktuje nieruchomości obciążone hipoteką, jakich parametrów użyją rzeczoznawcy, wyceniając każdą nieruchomość. Poddawano w wątpliwość, czy za otrzymane odszkodowanie uda się kupić działkę i zbudować dom w innym miejscu. Mieszkańcy pytali, jak CPK potraktuje osoby prowadzące w domach działalność zarobkową, albo rolników, dla których utrata domu lub ziemi oznacza też utratę źródła dochodów. Pytano, jak projektanci wyobrażają sobie życie w bloku, który ma stać kilkanaście metrów od nasypu kolejowego oraz dalsze funkcjonowanie zakładów chemicznych w Boryszewie, które wedle założeń miałyby być przecięte torami nowej linii kolejowej prowadzącej z Sochaczewa przez Kąty i Bibiampol do Płocka. Padło też najważniejsze pytanie, czy sześć analizowanych przebiegów kolei dużych prędkości ma ostateczny kształt, ponieważ ten, który przedstawiono jest do zaakceptowania i mieszkańcy podobnie jak władze miasta – nie wyrażają na to zgody.

Burzenie Boryszewa

Ktoś zapyta, skąd takie kuriozalne, aby nie powiedzieć szalone pomysły. Odpowiedź jest prosta. Otóż linia nr 1 ma w planach docierać do tzw. dworca północnego CPK. A ten ma być usytuowany z północnej strony lotniska pomiędzy Strugami a Szymanowem. Tym samym wszystkie warianty przebiegu linii muszą docierać do dworca od strony północnej. Stąd też i szalone pomysły, jak to zrobić, które nie mają nic wspólnego z logicznym myśleniem. A tym bardziej z poprzednią argumentacją szefostwa CPK. To, przypomnijmy, odrzuciło propozycję poprowadzenia linii przez teren gmin Nowa Sucha i Rybno, twierdząc, że taka lokalizacja utrudni: „(…) uzyskanie wymaganych promieni łuków, a co za tym idzie – prędkości. Dodajmy, że według przedstawicieli CPK łuki nie mogą być krótsze niż 9 kilometrów. Jak ma się to do obecnie zaproponowanych łuków na terenie Boryszewa, gdzie pociągi musiałyby zwolnić do kilku kilometrów, aby nie wypaść z torów, ponieważ tory mają być poprowadzone pod kątem 90 stopni.

Na tym jednak nie koniec. Otóż CPK przyznaje, że pod kolej potrzebny będzie szeroki na ok. 120 metrów pas ziemi, a tam, gdzie znajdą się stacje kolejowe lub projekt zmusi inwestora do wykonania wysokich nasypów, nawet więcej niż 120 metrów. Co na przykład w przypadku Boryszewa spowoduje likwidację zakładów chemicznych, Sochaczewskiego Centrum Kultury, likwidację centrum handlowego w tej dzielnicy, stacji paliw, gmachu dawnej Wyższej Szkoły Zarządzania i Marketingu oraz wyburzenie bloków przy ulicy Fabrycznej.

Nie lepiej jest z innymi wariatami. Te i pozostałe podobno sporządzane m.in. na planach przestrzennego zagospodarowania miasta i Studium Przestrzennego Zagospodarowania Sochaczewa. Istotne jest to, że nie wystąpiono o te dokumenty do burmistrza, ale podobno skorzystano z tych zamieszczonych w internecie.

Wydaje się to jednak mało prawdopodobne. Podobnie jak twierdzenie, że linia kolejowa nie doprowadzi do podziału Sochaczewa i nie utrudni zaplanowanych inwestycji. Otóż takie twierdzenie nie ma pokrycia w faktach. Przykładem jest wariant linii przecinający ulicę Graniczną, w miejscu gdzie planowana jest budowa trasy Północ – Południe, pod którą miasto wykupiło już grunty. Poprowadzenie w tym miejscu linii kolejowej przekreśla budowę trasy.

Dobry wujek

Ta radosna twórczość wynika po prostu z faktu, że przy opracowaniu wariatów planiści z CPK poszli łatwiznę i wytyczyli przebiegi linii na podstawie starych, pochodzących z końca lat 60. ubiegłego wieku planów dotyczących przebiegu linii hutniczo-węglowej. W tamtym czasie tereny, przez które chciano poprowadzić tory, nie były praktycznie zabudowane. To po pierwsze.

Po drugie, aby przeprowadzić konsultacje, trzeba przedstawić kilka wariantów, z których wybiera się trzy a potem jeden. Stąd wariacje na temat przebiegu linii przez Boryszew, Chodaków czy rejon ulicy Młynarskiej. Dodajmy, iż ze słów przedstawicieli CPK wynikało, że i oni nie są zainteresowani tymi wariantami. A tak naprawdę interesuje ich wariant Plecewice – Mokas – Strzyżew. Natomiast pozostałe warianty, przy realizacji tego ostatniego, mają wywołać u mieszkańców syndrom tzw. dobrego wujka, który wysłuchał skarg i zrobił to, o co go poproszono.

Problem jednak w tym, że stało się coś odwrotnego i doprowadzono do tego, że mieszkańcy zjednoczyli się przeciwko jakiemukolwiek przebiegowi linii przez teren Sochaczewa.

Dodajmy, że swój sprzeciw można wyrazić, wypełniając ankietę, która wraz z wariantami przebiegu linii kolejowej znajduje się na stronie: https://sway.office.com/bOdWtQ1RMSskiLWD

Ankieta jest także dostępna w formie papierowej w Urzędzie Miejskim. Dodajmy, że można ją składać do 9 grudnia. O wypełnianie ankiety zaapelował podczas spotkania Piotr Osiecki, burmistrz Sochaczewa, podkreślając, że nawet jeśli CPK postawi na najmniej inwazyjny wariant kolejowy, nawet jeśli obejmie tylko kilka nieruchomości, to też jest czyjeś życie, czyjś majątek.

Na razie mówimy o tych, którzy będą wywłaszczani bądź zgłoszą się dobrowolnie, ale zostają sąsiedzi nieobjęci bezpośrednio realizacją tej inwestycji. Jeśli są te osoby, proszę o zabieranie głosu. Wyraźcie Państwo swój niepokój, swoje problemy. Jest jeszcze, mówiąc po sportowemu, piłka w grze. Być może macie takie argumenty, które w tych analizach będą miały głos decydujący – argumentował.

Jerzy Szostak/ UM Sochaczew

fot. UM Sochaczew

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis

Dodaj komentarz