
To już druga sesja Rady Gminy Sochaczew, która przebiega pod kątem dyskusji na temat konsultacji w sprawie powstania Centralnego Portu Komunikacyjnego w Baranowie. Sprawa, dotycząca głównie przebiegu linii szybkiej kolei przez tereny gminne, zdominowała obrady. Tak jak i inne rady gmin w powiecie sochaczewskim, również radni z gminy Sochaczew są przeciwni lokalizacji tras kolejowych przez teren gminy. Ich zdaniem plany te dewastują całą gminę.
– Sprzeciwiamy się lokalizacji przebiegu torów szybkiej kolei przez teren gminy Sochaczew. Wszystkie warianty ingerują negatywnie w teren naszej gminy. Każdy z nich przebiega przez teren gminy Sochaczew. Stąd nasz sprzeciw wobec wszystkich zaproponowanych wariantów. Nasze stanowisko przekazujemy Sejmowi, Senatowi pełnomocnikowi rządu ds. CPK, zarządowi CPK oraz Związkowi Gmin Polskich. Nasza opinia na temat wszystkich wariantów jest negatywna, gdyż każdy z nich powoduje straty moralne, materialne i społeczne na terenie gminy. Są też znaczące straty w przyrodzie – zaznaczył Czesław Ćwiklliński, przewodniczący Rady Gminy Sochaczew, po czym odczytał treść stanowiska rady i zaproponował dyskusję na ten temat.
W głosowaniu na 14 obecnych radnych – 13 było za przyjęciem negatywnego stanowiska wobec konsultacji, jedna radna wstrzymała się od głosu, uznając, że nie jest przeciwna budowie CPK, ale uważa, że osoby, które będą poszkodowane czy to w wyniku tej inwestycji, czy też linii szybkiej kolei, powinny dostać godziwe odszkodowania.
– To wszystko z tymi wariantami wygląda pięknie w teorii i na planach, ale rzeczywistość jest jednak inna – stwierdził Gabriel Krakowiak, radny gminy Sochaczew. Z kolei radna Anna Żakowska zauważyła, że mieszkańcy gminy Sochaczew, a zwłaszcza miejscowości Kąty, Altanka, Żuków są ogromnie zaniepokojeni, gdyż jak się okazuje, wielu z nich wskutek inwestycji znajdzie się na bruku, tracąc cały swój dorobek. Trzeba zatem też pomyśleć, jak realizować te inwestycje, by straty dla mieszkańców były jak najmniejsze.
– Trzeba wysłuchać naszych mieszkańców. To nie kilkanaście domów, a kilkaset. Często są to zupełnie nowe domy, których mieszkańcy nie zdążyli jeszcze spłacić. A nowych kredytów na kolejne domy nie dostaną – argumentowała.
Natomiast Agnieszka Malik zaznaczyła, że wskutek wprowadzenia tak zaproponowanych linii dużych prędkości, poszatkuje się gminę i utrudni w znacznym stopniu życie mieszkańcom. Utrudni też dostęp do dróg, które w części staną się ślepe, a na ich budowę poszło wiele środków, m.in. unijnych. Dojazdy rolników do swoich pól staną się praktycznie niewykonalne, gdyż aby dojechać na pole po drugiej stronie torów, będą zmuszeni jechać do wiaduktów kilkanaście kilometrów w jedną stronę. Nie wspominając już o dojazdach do rodzin czy obiektów użyteczności publicznej, takich jak szkoła czy sklep, które zostaną odcięte i dojazd do nich będzie utrudniony.
– Nikt nas nie pyta w ankiecie, czy my godzimy się na tę inwestycję przez nasz teren, tylko który wariant wybieramy. Zostajemy postawieni pod ścianą w tej kwestii i z kompletnym brakiem wyboru – zauważył jeden z sołtysów, dodając, że od dawna żadna władza nie liczy się z opiniami mieszkańców i zawsze swe zdanie narzuca.
– Przeoranie całej gminy Sochaczew to najmniejsza szkoda. Gorsze jest to, że nagle ta gmina zostanie całkowicie zdewastowana. To kolej szybka. 140 przejazdów na dobę, a to spowoduje, że komfort życia w gminie zostanie ograniczony. Zostaniemy tylko z wiaduktami i zdewastowaną przyrodą oraz zalanymi polami. Takie wsie, jak Mokas czy Dzięglewo, zostaną całkowicie zniszczone. Rozwój jest ważny, ale nie kosztem ludzi. Prawo ma zabezpieczać obywatela. Chcę, by radni pochylili się nad tą uchwałą. To nie tylko kolej, ale też wkrótce będą drogi i autostrady. Na pewno na liniach kolejowych się nie skończy i za moment pojawią się pomysły na nowe drogi. Gdzie będą mieszkać mieszkańcy, którzy stracą swoje domy. Jakie stawki nam proponują? Stanowcze nie dla tych pomysłów – argumentował sołtys.
Padła też sugestia, że wielu gospodarzy nie chce zaczynać życia od nowa, w odcięciu od swojej ojcowizny. Jak stwierdzono w czasie dyskusji, coraz bardziej mieszkańcy gminy odczuwają, że są traktowani jak uchodźcy, z tą tylko różnicą, że są zmuszani administracyjnie do opuszczania swych gospodarstw, tracąc dorobek całego życia.
– Oni tak projektują, kreśląc, jak im pasuje. Tak było projektowane wcześniej za komuny i nadal jest tak samo. Jak można pozwolić na to, by nasz dorobek został zmarnowany – argumentowała jedna z sołtysek.
15 listopada zaplanowane jest spotkanie z przedstawicielami CPK w SP w Kątach. Planowane jest też spotkanie z posłem Maciejem Małeckim, o co proszą mieszkańcy gminy. Mają nadzieję, że nie będzie on obawiał się trudnych pytań, w tym o CPK, i nie będzie unikał spotkania z mieszkańcami gminy. Spotkanie zobowiązała się ustalić z posłem radna Dorota Borek.
Bogumiła Nowak
Fot. Bogumiła Nowak
Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis