Co się działo w Mikoszewie?

Reklamy

Dziś mija 12 lat od zaginięcia gdańszczanki Iwony Wieczorek, której sporą część zawodowego życia poświęcił Janusz Szostak, założyciel magazynu kryminalnego „Reporter”. Możliwe, że dzięki jego pracy i nowym informacjom, do których dotarło krakowskie Archiwum X, sprawa się wkrótce wyjaśni. Mamy trzy informacje, które być może wkrótce przybliżą nas do prawdy.

Po pierwsze 8 lipca dziennik „Fakt” poinformował, że Archiwum X dotarło do faktów, „których nikt się nie spodziewał” i „które nie są pozytywne dla bliskich Iwony”. Powstało medialne zamieszanie, dziennikowi zarzucono konfabulację przed rocznicą, a część mediów wszystko zdementowała, stawiając „Fakt” w negatywnym świetle.

Z naszych ustaleń wynika jednak, że nie były to informacje wyssane z palca i coś rzeczywiście może być na rzeczy. Niekoniecznie musi to być przełom, ale policja zdobyła informację, która może okazać się bardzo ważna dla rozwiązania sprawy. Czy i kiedy ją ujawnią – będzie zależało od śledczych.

Po drugie postanowili oni nadrobić braki z początku śledztwa i porozmawiać z sąsiadami Iwony – tymi, którzy zostali w bloku i ją jeszcze pamiętają. To oznacza, że zaczęło interesować ich jej życie szerzej, nie tylko w kontekście ostatnich dni przed zaginięciem. Co więcej, w ten sposób policjanci i prokuratorzy mogą dowiedzieć się czegoś nie tylko o samej zaginionej, ale również o jej przyjaciółce, z którą spędzała w dyskotece Dream Club ostatni wieczór przed zaginięciem i u której miała nocować, a także o byłym chłopaku Iwony, który mieszkał w pobliżu i nie mówił prawdy w zeznaniach oraz o jego bliskich kolegach, którzy według zeznań z akt mieli poturbować 19-latkę podczas awantury na tydzień przed jej zaginięciem.

Po trzecie do naszej redakcji dotarły informacje od źródła mającego kontakt z osobami wyjaśniającymi sprawę, że w nadmorskiej miejscowości Mikoszewo odbyły się co najmniej kilkudniowe poszukiwania, które mogły mieć związek z zaginięciem Iwony Wieczorek. Do artykułu załączamy zdjęcia z tej akcji.

Mikoszewo znajduje się od razu za wschodnią granicą Gdańska, tyle że nie ma z nim bezpośredniego połączenia drogowego, łączy je jedynie prom. Miejscowość jest mekką polskich bursztyniarzy, ponieważ fale niekiedy zrzucają tam duże ilości bursztynu z okolic Mierzei Wiślanej. Znana jest również tego, że Wisła wpływa tam do morza, oddzielając Mikoszewo od Gdańska. I właśnie w okolicach brzegów Wisły trwały niedawno działania na szeroką skalę.

– Słyszałem, że mogli znaleźć kość Iwony Wieczorek i postanowili przeszukać cały teren – mówi nasz informator.

Prokuratura konsekwentnie milczy i nie informuje o swoich działaniach w tej sprawie, udało nam się jednak skontaktować z wieloletnim mieszkańcem Mikoszewa, który był bardziej rozmowny, tylko nie chciał ujawniać swoich danych.

– To miejsce było otaśmowane i policja nie wpuszczała tam żadnych ludzi. Byli co najmniej kilka dni, być może kilkanaście. Od soboty ich już nie ma – usłyszeliśmy. – Na pewno ściągano tam saperów, to nie jest nowość w naszych lasach, niewybuchy się zdarzają. Ale tak jak pamiętam kilkadziesiąt lat, to z tymi saperami nigdy nie przyjeżdżała policja, a teraz przyjechała. I to zawsze trwało dzień albo dwa, a teraz tyle dni. No i wtedy wiedzieliśmy, że to niewybuchy, a teraz wielka tajemnica. Poza tym ludzie mówili, że przyjeżdżali policyjni tajniacy spoza naszego powiatu, nawet z Warszawy. To były różne samochody, i większe, i mniejsze, czasem terenowe. Dlatego wiemy, że działo się coś specjalnego. Ludzie mówią różne rzeczy: jedni, że wykopano rękę, inni, że działo. Są też plotki, że to Iwona Wieczorek, ale policjanci nic nie chcą mówić.

Według naszych ustaleń obszarem działań objęto teren, na którym stacjonowały Wojska Ochrony Pogranicza, a potem dzierżawili je rybacy. Prowadzi tam leśna droga, tyle że jest na niej kilka szlabanów. Jeśliby więc ktoś niepowołany chciał tam coś dowieźć, mógłby mieć problem.

– Da się tam dojechać inną drogą, od strony lasu, ale to musiałby być ktoś, kto nieźle sobie radzi z leśną topografią i raczej samochodem terenowym – uważa nasz rozmówca.

Iwona Wieczorek. Kiedy zaginęła? Jak pomógł Janusz Szostak?

Przypomnijmy, że 19-letnia Iwona Wieczorek zaginęła w nocy z 16 na 17 lipca 2010 r. Po opuszczeniu dyskoteki Dream Club w Sopocie udała się pieszo w kierunku domu w gdańskim Jelitkowie. Ostatnia kamera monitoringu nagrała ją przy wejściu na plażę nr 63 w Gdańsku. Była godz. 4.12, było już widno. Z tego miejsca miała do przejścia jeszcze około 2 km przez Park Reagana. Do domu nigdy nie dotarła. Nigdy nie znaleziono jej ciała ani ubrania, które miała wówczas na sobie. Nie można było również namierzyć jej telefonu, ponieważ padła w nim bateria.

Jej zaginięcie jest jedną z największych zagadek kryminalnych w historii współczesnej Polski. Obecnie jej sprawą zajmuje się Małopolskie Wydział Zamiejscowy Prokuratury Krajowej w Krakowie, zwany potocznie Archiwum X. Krakowscy śledczy znani są z tego, że potrafią rozwiązywać sprawy z pozoru beznadziejne.

Sprawę Iwony Wieczorek wielokrotnie opisywaliśmy w magazynie „Reporter”, odkrywając jej nieznane tajemnice. Zajmowała się nim także Fundacja na Tropie oraz jej założyciel, Janusz Szostak, który napisał o niej dwie książki: „Co się stało z Iwoną Wieczorek?” oraz „Kto zabił Iwonę Wieczorek?”. Był jedynym dziennikarzem, który przeczytał wszystkie akta w tej sprawie i jako jedyny dotarł do paru ważnych osób, które wcześniej nie rozmawiały z żadnym innym przedstawicielem mediów.

Janusz Szostak informował również śledczych o swoich odkryciach. Naciskał, by zajęli się tym specjaliści spoza Pomorza. Za cel postawił sobie wyjaśnienie tej sprawy. Być może teraz, osiem miesięcy po Jego śmierci, Jego marzenie uda się spełnić.

Adam Jankowski

fot. archiwum Janusz Szostak, Aldona Szostak, Fundacja na Tropie

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis

Dodaj komentarz