
Jak mówi powiedzenie „Mój dom – moją twierdzą”. Ceniąc sobie prywatność, za próg domu zapraszamy jedynie osoby zaufane. Są jednak sytuacje, kiedy musimy odstąpić od tej reguły. Kogo musimy, a kogo nie, wpuścić do mieszkania.
Okres wakacyjny, jak już pisaliśmy, to czas żniw dla wszelkiego rodzaju oszustów, którzy pukają do naszych drzwi, podszywając się pod pracowników administracji, pomocy społecznej czy elektrowni. Czy musimy ich wpuścić do mieszkania. Okazuje się, że bez naszej zgody nie mają oni prawa przekroczyć progu.
Konstytucyjny spokój
Są jednak sytuacje, w których czy nam się to podoba, czy też nie, przedstawiciele niektórych służb i zawodów mogą to zrobić bez naszej zgody. Ale i w tych sytuacjach istnieją pewne ograniczenia. Wynikają one z zapisów Konstytucji, która w artykule 50 stanowi że: „Zapewnia się nienaruszalność mieszkania. Przeszukanie mieszkania, pomieszczenia lub pojazdu może nastąpić jedynie w przypadkach określonych w ustawie i w sposób w niej określony.” Ten zapis, to nic innego, jak zagwarantowanie miru domowego, czyli prawa do niezakłóconego korzystania z domu, mieszkania, lokalu lub ogrodzonego terenu. Co oznacza, że jesteśmy uprawnieni do decydowania o tym, jakie osoby postronne, kiedy i na jakich warunkach mogą przebywać w naszym lokalu i na należącym do nas terenie. To prawo przysługuje także użytkownikom lub osobom upoważnionym do korzystania z danej nieruchomości, np.: dzierżawcom, najemcom lub osobom, którym zleciliśmy opiekę nad mieszkaniem podczas naszej nieobecności.
Wyjątki od reguły
Jednak i w tym przypadku bywają odstępstwa od reguły. Czyli że nie wszystkich możemy odesłać z kwitkiem od naszych drzwi. Przede wszystkim nasz próg mogą przekroczyć funkcjonariusze policji, którzy zamierzają dokonać przeszukania w celu: wykrycia, zatrzymania albo przymusowego doprowadzenia osoby podejrzanej, bądź znalezienia rzeczy mogących stanowić dowód w sprawie, lub podlegających zajęciu w postępowaniu karnym. Z tym tylko, że muszą oni okazać nam stosowne postanowienie sądu bądź prokuratora – tzw. nakaz. A przeszukanie musi obywać się w obecności świadka. Warto pamiętać o tym, że policja nie może wejść do domu w celu pouczenia przy naruszaniu ciszy nocnej czy dziennych hałasach. Takiego pouczenia może udzielić nam przez drzwi. Z kolei, gdy do naszych drzwi zapuka dzielnicowy, żeby zadać kilka pytań, też nie mamy obowiązku go wpuszczać.
Podobne prawo, co policja mają: straż graniczna, leśna, rybacka i łowiecka. A utrudnianie im dostępu do lokalu jest karane. Do domu zobowiązani jesteśmy wpuścić również straż miejską i gminną między innymi w celu sprawdzenia, co jest spalane w piecu. Podobnie jest w przypadku pracowników: skarbówki, sanepidu, służb sanitarnych i celnych. Z tym tylko, że ich wizyta musi być uzasadniona i wynikać z podpisanych umów o spełnianie świadczeń lub z podejrzeń o pewne zagrożenie. Pamiętać musimy również o tym, że wszyscy ci funkcjonariusze muszą nam najpierw pokazać legitymacje bądź identyfikatory, oraz okazać dokumenty uzasadniające przeprowadzenie kontroli, a w przypadku funkcjonariuszy służb mundurowych muszą być oni umundurowani.
Nie możemy zapominać o straży pożarnej. Ta ma największe uprawnienia. Ma prawo do wdarcia się na naszą nieruchomość w sytuacji zagrożenia ludzkiego życia, zdrowia lub mienia. I nie potrzebuje do tego żadnych nakazów.
Salon odrzuconych
Z trochę inaczej jest w przypadku pracowników elektrowni, gazowni i wodociągów. Ci, aby wejść do mieszkania, muszą okazać legitymacje i upoważnienie do przeprowadzenia kontroli. W innych przypadkach możemy ich nie wpuścić.
Do mieszkania nie musimy wpuszczać listonosza. Nie ma on również prawa sprawdzać, czy płacimy abonament radiowo-telewizyjny, czy posiadamy odbiornik RTV ani czy jest on zarejestrowany. Prawo takie przysługuje specjalnym kontrolerom Poczty Polskiej – ale ich nie mamy obowiązku zapraszać do domu.
Podobnie jest z administratorami budynków lub przedstawicielami pomocy społecznej. Ci, aby weszli do naszego mieszkania, muszą ustalić z nami termin wizyty.
I na koniec ciekawostka. Otóż wynajmując mieszkanie, musimy pamiętać o tym, że wynajmujący nie musi nas wpuszczać bez ustalenia terminu wizyty. A wejście do mieszkania, choć jesteśmy jego właścicielem, jest traktowane jako naruszenie miru domowego. Za co grozi nam kara grzywny albo ograniczenia, lub pozbawienia wolności do jednego roku.
Jerzy Szostak
Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis