
Zarządca budynku Szkoły Podstawowej nr 6 w żaden sposób nie przyczynił się do powstania szkody, utrzymywał budynek w należytym stanie, dlatego nie można wypłacić odszkodowań z miejskiej polisy. To oficjalne stanowisko Towarzystwa Ubezpieczeń Wiener w odpowiedzi na wniosek o wypłatę odszkodowania złożony przez jedną z rodzin poszkodowanych w wyniku styczniowej wichury. Żadnej możliwości wsparcia poszkodowanych rodzin nie widzi także wojewoda mazowiecki.
W poniedziałek ,17 stycznia, nad Sochaczewem przeszła gwałtowna burza. Tego dnia strażacy interweniowali 36 razy, pomagali w usunięciu powalonych na jezdnie drzew, zabezpieczali zerwane linie energetyczne, uszkodzone słupy i ogrodzenia, kilkanaście zniszczonych dachów, w tym dach zerwany z sali gimnastycznej „Szóstki”. Natychmiast po tym zdarzeniu Urząd Miejski zlecił uprzątnięcie fragmentów dachu rozrzuconych po boisku i cmentarzu (względy bezpieczeństwa) oraz wykonanie ekspertyzy technicznej sali gimnastycznej. Jednocześnie powołano komisję do oceny rozmiarów szkód i przygotowania wniosku o rządową pomoc pochodzącą z rezerwy przeznaczonej na naprawę szkód powstałych w wyniku zdarzeń noszących znamiona klęski żywiołowej. Zdarzenie zgłoszono firmie ubezpieczającej majątek miasta.
Trzy argumenty na nie
Na pobliskiej nekropolii trąba powietrzna uszkodziła niemal pięćdziesiąt pomników, a ponieważ kosztów ich naprawy nie można pokryć z budżetu miasta, szukano innego rozwiązania. Przy wsparciu Urzędu Miejskiego proboszcz parafii w Trojanowie, jako zarządca cmentarza, zwrócił się do wojewody z wnioskiem o pieniądze z rezerwy kryzysowej.
Kilka dni temu otrzymał z Urzędu Wojewódzkiego odpowiedź, z której wynika, że wojewoda nie ma możliwości pozytywnego zarekomendowania wniosku. Po pierwsze do zdarzenia doszło na cmentarzu parafialnym, a „utrzymanie cmentarzy wyznaniowych i zarządzanie nimi należy do związków wyznaniowych”.
Po drugie, zgodnie z wytycznymi szefa Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji, o dotację na naprawę uszkodzonej budowli mogą się starać jedynie jednostki samorządu terytorialnego, gdy szkody wystąpiły w ich majątku, tymczasem nie jest to cmentarz miejski. I po trzecie, dotację można otrzymać na odbudowę lub przebudowę obiektów budowlanych, a pomniki na cmentarzu nie są do nich zaliczane.
Miasto nie zawiniło
Na początku marca burmistrz i gospodarz trojanowskiej parafii zaprosili na spotkanie opiekunów grobów, i w jego trakcie wyjaśnili, że samorząd nie może złamać prawa i pokryć kosztów naprawy pomników z własnego budżetu, nie ma też żadnego wpływu na decyzje ubezpieczyciela, ale warto spróbować powalczyć o odszkodowania z miejskiej polisy. 39 rodzin zdecydowało się na ten krok.
Niestety TU Wiener na razie nie daje nadziei na odszkodowania. W pismach do poszkodowanych rodzin stwierdza m.in., że „powstała szkoda miała charakter nieszczęśliwego wypadku zaistniałego na skutek dynamicznie zmieniających się warunków atmosferycznych”. Powołuje się też na art. 434 kodeksu cywilnego, w myśl którego użytkownik obiektu odpowiadałoby za szkodę wyrządzoną przez oderwanie się części budowli, gdyby nie utrzymywał jej w należytym stanie. Tymczasem dyrekcja „Szóstki” regularnie zlecała wykonywanie przeglądów rocznych i pięcioletnich, posiada stosowne ekspertyzy mówiące jednoznacznie, że w chwili zdarzenia sala gimnastyczna była w dobrym stanie technicznym. Firma ubezpieczeniowa podkreśla w pismach kierowanych do poszkodowanych rodzin, że nie ma żadnych dokumentów czy przesłanek potwierdzających, że do szkody doszło w wyniku zawinionego działania lub zaniechania po stronie samorządu, a to wyklucza odpowiedzialność polisową.
Związane ręce
Jak mówi burmistrz Piotr Osiecki, obowiązujące w Polsce przepisy stawiają samorząd w niezwykle trudnej sytuacji, wiążą mu ręce. Ratusz czuje moralną odpowiedzialność, chce pomóc poszkodowanym rodzinom, ale żadnym sposobem nie może tego zrobić.
– Ustawy samorządowe zabraniają nam wydawania pieniędzy z budżetu na nie swój majątek, bo byłoby to naruszenie dyscypliny finansów publicznych. W innych przepisach czytamy, że w przypadku wystąpienia nadzwyczajnych zdarzeń o charakterze naturalnym, których nie da się przewidzieć ani uniknąć, mówimy o sile wyższej, a ta jest uznana za niezależną i niezawinioną przez żadną ze stron, zatem nikt nie ponosi za nią odpowiedzialności. Rozważaliśmy nawet wypłatę specjalnych zasiłków, ale prawnicy i tę furtkę uznali za niezgodną z przepisami – podkreśla burmistrz.
W tej chwili jedyną drogą dochodzenia swych racji wydaje się odwoływanie od decyzji TU Wiener. Nie można wykluczyć, że część rodzin wystąpi w sprawie odszkodowań na drogę sądową.
UM Sochaczew
Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis