O starych papierach z szuflady

Bywa, że w naszych domach poniewierają się rozmaite stare papierzyska, całkowicie nam zbędne. Większość osób, kierując się odruchem pragmatycznym, pakuje je w worek lub karton i pozbywa na pobliskim śmietniku.

Jest to z punktu widzenia badaczy historii lokalnej ogromna strata. Dokumenty nie muszą być stare, by kryć w sobie unikatowe informacje, albo czasem niezwykłe historie. Przekonaliśmy się o tym podczas wizyty pana Krzysztofa Waśniewskiego, który zastanawiał się, co począć ze stosem papierów, które zostały mu po rodzicach. Pan Krzysztof zdecydował się na przekazanie kilku pamiątek do Muzeum, ale nie był przekonany, czy wszystkie mają dla nas jakąś wartość.

Otrzymaliśmy prawdziwe perełki – ulotki reklamowe z fabryki w Boryszewie, pochodzące nawet z czasów przedwojennych, opakowania na produkty, druki firmowe. Dziś jednak napiszę o dokumentach dość nieoczywistych – niezbyt nawet starych, bo pochodzących z lat 60.

Dowiemy się z nich, że 22 lutego 1961 roku o godzinie 14.30 w sklepie przyzakładowym nr 45, w którym pracownicy boryszewskich zakładów mogli zaopatrzyć się w artykuły spożywcze oraz gospodarstwa domowego (ale jak wynika z protokołu – również wino) przeprowadzono kontrolę, która wykazała nieprawidłowości – brak wywieszek z cenami na towarach. W efekcie nałożono na kierowniczkę sklepu, panią Władysławę, grzywnę w wysokości 300 zł.

W dalszej kolejności pani Władysława odwołała się od tej decyzji, tłumacząc, że przyjęcie towaru nastąpiło o 12.00, a wobec faktu, że o 14 w zakładzie jest zmiana, od 13.00 panuje w sklepie wzmożony ruch, przez co wszystkich cen nanieść nie zdążyła. Wymiana pism z Prezydium Wojewódzkiej Rady Narodowej trwała ponad rok. Nie był to wcale pierwszy tego typu problem, gdyż podobna sytuacja miała miejsce w 1958 roku, choć tym razem powodem był brak zalegalizowanej wagi. Jak widać, zajęcie sprzedawcy nie było lekkim kawałkiem chleba, kontrolerzy potrafili uprzykrzyć życie.

Dokumenty są opatrzone pieczątkami, których już od dekad się nie używa, kierowane do instytucji, które od dawna nie istnieją i ilustrują problemy, które obecnie są zupełnie inaczej rozpatrywane. Stąd apel do Państwa – nie pozbywajcie się pochopnie starych papierów – jak już, to przynieście do nas. Mają one dla nas wartość historyczną, jeśli nie teraz, to za kilka lat mogą być jedynym źródłem informacji o pewnym fragmencie przeszłości.

Radosław Jarosiński

– dział nauki Muzeum Ziemi Sochaczewskiej

fot. Radosław Jarosiński

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis

Dodaj komentarz