
PLECEWICE Mieszkańcy domu nr 8G w Plecewicach w niedzielę, 6 marca, przeżyli chwilę grozy. Niewiele brakowało, by samochód wylądował w ich salonie. Cały dom zatrząsł się w posadach. Powodem tego było staranowanie ogrodzenia tej posesji.
– Byliśmy przerażeni tym zdarzeniem. Mocno zdenerwowani, gdyż niewiele brakowało, by nasz dom został uszkodzony. Kierowca wpadł nam do ogródka. Całą niedzielę byliśmy roztrzęsieni. Miał być spokojny dzień, a był pełen zamieszania – mówi pani Jolanta, współwłaścicielka nieruchomości.
Jak zaznacza, był niesamowity rwetes. Trzeba też było zabezpieczyć wszystko. Złożyć zeznania przed policją i opisać całe zajście. Choć, jak dodaje pani Jolanta, wszystko stało się tak nagle i tak szybko, że nadal odczuwa ogromny stres, mimo upływu kilku dni.
Do zdarzenia doszło w niedzielę, 6 marca, przed godziną 11.00 w Plecewicach. Gospodarze domu szykowali się właśnie do wyjazdu do Sochaczewa. Nagle usłyszeli pisk, łomot i głuche uderzenie. Dom aż się zatrząsł. Pani Jolanta z przerażeniem zauważyła, że samochód, mini cooper, wylądował w jej przydomowym ogródku. Jak się później dowiedziała, kierowca auta stracił panowanie nad kierownicą. Rozpędzony samochód dachował. Po czym wpadł na ogrodzenie, dewastując je, i wylądował na ścianie budynku mieszkalnego.
– Niewiele brakowało, a wpadł by nam do salonu. Dosłownie centymetry, a uderzyłby w okno. A my w tym czasie byliśmy w domu na parterze – stwierdza mieszkanka Plecewic.
Zaraz po wydarzeniu kierowca oddalił się z miejsca zdarzenia. Jednak policjanci z wydziału ruchu drogowego szybko wpadli na trop sprawcy wypadku. Nie potrzebowali go długo szukać.
Dość mocno poturbowany podejrzany nie oddalił się daleko. Był nadal w szoku i z widocznymi obrażeniami trafił do szpitala. Przybyłe na miejsce zdarzenia służby medyczne zabrały kierowcę do szpitala. Nic nie wskazywało na to, by był nietrzeźwy, ale mimo to została mu pobrana krew do badania na zawartość alkoholu i narkotyków w organizmie. Wyniki wykażą, czy był to przypadek brawury i za szybkiej jazdy, czy też rajd pod wpływem alkoholu lub narkotyków.
– Pomimo strat na posesji cieszymy się, że wszystko skończyło się bez tragedii, czyli kierowca wyszedł cały, tylko z obrażeniami ciała. Gdyby zginął na ścianie naszego domu, to bardzo byśmy to przeżywali. Jednak samo wydarzenie długo będziemy wspominać – dodają właściciele domu.
BN
Fot. KPP Sochaczew
Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis