BOMBOWY TERRORYZM W SOCHACZEWIE

Fot. policja

W ubiegłym tygodniu sochaczewska policja otrzymała kilka zgłoszeń o podłożeniu ładunków wybuchowych w budynkach użyteczności publicznej. Ewakuowano między innymi uczniów Szkoły Podstawowej numer 7 w Sochaczewie.

W piątek, 11 marca, sochaczewska policja otrzymała kilka zgłoszeń dotyczących podłożenia ładunków bombowych w szkołach na terenie powiatu sochaczewskiego. Ogłoszono natychmiastową ewakuację uczniów, a policyjni pirotechnicy dokonali sprawdzenia budynków. Na całe szczęście były to fałszywe alarmy. Jak mówią sochaczewscy policjanci, takie sygnały nigdy nie są przez nich lekceważone i dokładne sprawdzane.

Jak powiedziała nam Agnieszka Dzik, rzecznik prasowy sochaczewskiej policji, informacje o rzekomo podłożonych ładunkach zostały przesłane policji drogą mailową.

– Na szczęście informacje nie potwierdziły się. Co jakiś czas trafiają do policji takie sygnały: telefony i maile. W obecnej sytuacji to nieodpowiedzialne i groźne zachowanie. Ze swej strony ścigamy autorów takich informacji z całą bezwzględnością, gdyż zagrażają oni nie tylko porządkowi publicznemu, ale również zdrowiu i życiu mieszkańców. Ktoś może przypłacić to życiem – mówi Agnieszka Dzik.

Powtórka z historii

Z podobnymi działaniami mieliśmy do czynienia wiosną i we wrześniu 2020 roku. Wtedy to Polskę zalała fala fałszywych alarmów bombowych. Na terenie powiatu sochaczewskiego miały być one podłożone m.in. w szkołach: Szkole Podstawowej nr 4 w Sochaczewie, w Brzozowie, Brochowie oraz w ośrodku w Załuskowie. Bomby szukano także w przedszkolu w Wyszogrodzie.

To właśnie po tamtych zdarzeniach w Komendzie Głównej Policji powołany został specjalny zespół, który poszukiwał sprawców fałszywych alarmów.

Ale i sam fałszywy alarm może do niej doprowadzić. Tak było we wrześniu 2009 roku, kiedy jeden z mieszkańców Sochaczewa zadzwonił do Wojewódzkiego Szpitala Psychiatrycznego w Warcie, nieopodal Sieradza, i poinformował o podłożeniu bomby. Podczas akcji, ze szpitala ewakuowano ponad 400 pacjentów, w tym ponad 20 w stanie ciężkim. Mimo że akcja była prowadzona bardzo sprawnie, to jedna osoba straciła życie, jedna dostała udaru mózgu, a cztery inne mniejszych uszkodzeń ciała.

Wrogie działania

Policja nie chce się wypowiadać, czy obecne alarmy bombowe, a dokładnie informacja o podłożeniu ładunków wybuchowych w szkołach, mają związek z sytuacją na Ukrainie i napływem do Polski uchodźców z tego kraju. Niewykluczone, że jest to zorganizowana akcja mająca na celu wywołanie paniki. Coś w tym musi jednak być, jeżeli przypomnimy sobie rok 2019 i 2020.

Wtedy to na terenie Polski mieliśmy do czynienia z istną plagą fałszywych alarmów bombowych. Zasięg akcji, jak i jej skala, wskazywał na to, że nie są to działania kilku niezwiązanych z sobą osób, ale skoordynowane działania. Według informacji, do których dotarło wówczas RMF FM, za całą akcją stał rosyjski wywiad wojskowy GRU. Śledztwo prowadzone przez polskie służby (RMF FM nie wskazało, które) wykazało, że autorzy akcji byli zalogowani na kontach używanych przez GRU, a maile były wysyłane z serwerów w Sankt Petersburgu, które były używane przez tę służbę do podobnych działań w różnych częściach świata. GRU zamieściło w sieci kilka komunikatów – szablonów z ostrzeżeniami o ładunkach oraz adresami polskich szkół, prosząc internautów o ich rozesłanie. Według RMF FM byli wśród nich również Polacy. Dodajmy, że działo się to w szczególnym momencie, bo w czasie matur, które poprzedzał strajk nauczycieli, zawieszony na czas egzaminów.

Wysyp fałszywych alarmów

Warto także wspomnieć o policyjnych statystykach. A z tych wynika, że w 2021 r. policja odnotowała łącznie 227 fałszywych alarmów bombowych dotyczących 23 618 obiektów. Z 2382 budynków ewakuowanych zostało 197 291 osób. Natomiast W 2020 r. w wyniku podobnych zdarzeń ewakuowano 224 365 osób z 631 budynków, a 6946 obiektów, w tym szpitale, było zagrożonych. Wszystko to na skutek 344 powiadomień, z których 103 miało charakter kaskadowy. Z kolei w 2019 r. w konsekwencji 1554 alarmów ewakuowano ponad 113 tys. osób. Dla porównania w 2018 r. było 219 alarmów i 6,5 tys. ewakuowanych) a w 2017 r. 314 alarmów i 22,5 tys. ewakuowanych osób.

Dlatego bombowym żartownisiom przypominamy, że informując o zdarzeniu zagrażającemu życiu i zdrowiu osób, i jednocześnie wiedząc, że takie zagrożenie nie istnieje, grozi im kara do 12 lat więzienia. Do tego dochodzi pokrycie kosztów akcji prowadzonej przez policję, straż, pogotowie lub inne służby.

Jerzy Szostak

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis

Dodaj komentarz