Zerowy VAT nie na wszystko

fot. J. Szostak

W ubiegłym tygodniu w ramach tarczy antykryzysowej wprowadzony został zerowy podatek VAT  na podstawowe produkty żywnościowe. Niższe stawki podatku od towarów obowiązują również na paliwa, prac i gaz. Okazuje się jednak, że nie brakuje tych, którzy próbują na tym zarobić.

To, co zapowiadał rząd, stało się faktem. Od ubiegłego tygodnia, a dokładnie od 1 lutego w ramach kolejnej tarczy antykryzysowej został obniżony do zera podatek VAT na niektóre artykuły spożywcze, między innymi: mięso, ryby, produkty mleczarskie, warzywa i owoce, przetwory ze zbóż i wyroby piekarnicze. Rząd wprowadził również zerową stawkę podatku dla nawozów, środków ochrony roślin, ziemi ogrodniczej i innych środków wspomagających produkcję rolniczą. Do zera spadł również VAT na gaz.  Natomiast w przypadku  energii cieplnej obniżono podatek z 8 do 5 procent. Z kolei z 23  do 8 procent spadła stawka podatku VAT na paliwa silnikowe: olej napędowy, biokomponenty stanowiące samoistne paliwa, benzynę oraz gaz LPG.

Dobre ale krótko

Jak te działania oceniane są przez mieszkańców Sochaczewa? Większość z naszych rozmówców  twierdzi, że jest to dobre rozwiązanie. Tym bardziej w sytuacji rosnącej inflacji, a co za tym idzie gwałtownej podwyżki cen, która zaczęła się już pod koniec ubiegłego roku. Zwracają jednak uwagę na krótki, zaledwie pięciomiesięczny okres, w którym mają obowiązywać zerowe stawki podatku od towarów i usług. Jak mówią, zerowe stawki   szczególnie na żywność powinny obowiązywać  do końca roku. Z tym jest jednak problem.

Otóż nie wiadomo, czy rządowi uda się zastopować inflację do końca lipca. Gdyby tak się nie stało, to przy ciągłym wzroście ceny energii większość produktów i tak podrożeje, ponieważ wzrosną koszty ich produkcji, a tym samym ich zakupu.

Z tym wzrostem cen mamy do czynienia i obecnie, i co istotne, jest to związane z obniżeniem stawki VAT. Jak wynika z naszych informacji, niektóre sieci handlowe, jak i drobni sprzedawcy po informacjach rządu o zamiarze zniesienia podatku na niektóre artykuły spożywcze zaczęli pod koniec stycznia podnosić ceny. Z czymś takim mieliśmy do czynienia między innymi w Biedronce, gdzie ceny na wiele produktów zostały podniesione o kilkanaście procent. Sieć tłumaczyła się, przekonując, że: „Regularne zmiany cen w cyklach tygodniowych są normalną praktyką w handlu detalicznym, tym bardziej na początku roku”. Niesmak jednak pozostał.

Obniżaj i płać

Ale nie tylko właściciele sklepów próbowali zarobić na obniżce VAT. – Zerowanie podatku sprowadziło sporo zamieszania w funkcjonowaniu sklepów. Całe szczęście, że mam odpowiedni program i sama mogłam dokonać zmian w kasie fiskalnej. Jednak nie wszyscy mogą to zrobić, i muszą ręcznie wpisywać nową cenę każdego produktu w kasę. A to dla prowadzącego sklep jest udręką. Dlatego pojawiły się oferty firm, w których można przeczytać, że mogą one w tym pomóc, pobierając 50 groszy od każdego produktu. Co oznacza wydatek rzędu kilku tysięcy złotych i to dwukrotnie: teraz i 31 lipca – powiedziała nam pani Małgorzata, właścicielka jednego ze sklepów spożywczych w Sochaczewie. Zwracając przy tym uwagę, że obniżka stawki VAT obowiązuje nie na wszystkie produkty. Stąd w sklepach informacje o zerowym podatku na niektóre towary.

Lista produktów objętych zerowym vatem jest długa. Jednak ci, którzy sądzą, że nie muszą wywiązywać się z wprowadzonych zmian, mogą się bardzo pomylić. Za coś takiego grozi grzywna w wysokości 10 procent obrotu sklepu – dodaje pani Małgorzata.

Potwierdza to również UOKiK, który już 1 lutego uruchomił specjalny adres e-mail, na który można zgłaszać nieprawidłowości związane z obniżką podatku od towarów i usług.

Jerzy Szostak

 

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis

Dodaj komentarz