
Od lat pijani kierowcy to plaga polskich dróg. Tylko od początku tego roku sochaczewscy policjanci zatrzymali 11 pijanych kierowców nakładają na nich surowe kary. Te będą jeszcze bardziej dotkliwe. Rząd pracuje właśnie nad przepisami, które pozwolą konfiskować pojazdy osobom, które prowadziły je pod wpływem alkoholu.
Nie ma tygodnia, aby sochaczewscy policjanci nie zatrzymali kierowców, którzy siadają za kierownicą pod wpływem alkoholu. Jak wynika z naszych informacji, od początku roku policjanci z sochaczewskiej drogówka zatrzymali już 11 takich osobników, którzy stanowili zagrożenie dla innych uczestników ruchu drogowego.
Siewcy śmierci
A jak mówi Agnieszka Dzik, rzecznik prasowy sochaczewskiej policji, kierowanie pojazdem po użyciu alkoholu, w stanie nietrzeźwości lub pod wpływem środków odurzających jest zachowaniem bardzo ryzykownym i skrajnie nieodpowiedzialnym. Pijany kierowca nigdy nie będzie w stanie prawidłowo ocenić warunków panujących na drodze.
– Mundurowi podejmują działania, które prowadzą do wyeliminowania nietrzeźwych kierowców z ruchu drogowego i cieszy nas, że mieszkańcy powiatu sochaczewskiego również reagują, gdy inny kierowca zachowuje się podejrzanie na drodze. Pamiętajmy, że każda ilość wypitego trunku obniża koncentrację, zmniejsza szybkość reakcji oraz powoduje błędną ocenę odległości i prędkości. Pijani kierowcy to śmiertelne zagrożenie na drogach, więc nie czekajmy na kolejną tragedię. Nie pozwalajmy nietrzeźwemu kierować pojazdem. Jeśli podejrzewacie, że kierowca jest pijany, natychmiast dzwońcie na numer 112. Przypominamy, że za kierowanie autem pod wpływem alkoholu lub narkotyków grozi kara do 2 lat pozbawienia wolności oraz utrata prawa jazdy. Jeśli pijany kierowca doprowadzi do wypadku drogowego, w którym inna osoba poniesie śmierć lub dozna ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, to sprawcy grozi do 12 lat pozbawienia wolności – dodaje Agnieszka Dzik
Zabiorą brykę
A ponieważ nie pomagają ani prośby, ani groźby, Ministerstwo Sprawiedliwości po raz kolejny zamierza zaostrzyć kary dla pijanych kierowców. Nowelizacja przewiduje, że kierowcy złapani na jedzie po pijanemu po raz pierwszy lub kolejny, od razu trafią do więzienia. A to oznacza, że sąd nie będzie mógł złagodzić kary – na przykład zamiast kary więzienia nałożyć na nas grzywnę.
Kolejna dotkliwa zmiana, z którą muszą się liczyć miłośnicy jazdy na podwójnym gazie, to konfiskaty pojazdu. Oznacza to, że konfiskacie ulegają wszystkie pojazdy mechaniczne: samochody, motorowery, ciągniki itd.
Będą jednak wyjątki. Projekt zmian prawa przewiduje, że jeżeli ktoś, wykonując pracę, prowadzi po pijanemu samochód należący do pracodawcy i nie jest właścicielem albo współwłaścicielem tego pojazdu, to taki pojazd nie podlega konfiskacie. Jednak ci, którzy myślą, że im się upiecze, są w błędzie. Otóż taki osobnik będzie musiał zapłacić grzywnę w wysokości nie mniejszej niż 5000 zł, przy czym jej górna granica nie jest określona. Do tego dojdzie kara więzienia.
Kolejnym wyjątkiem jest sytuacja, w której pijany kierowca prowadzi samochód, który nie jest jego własnością – na przykład firmowy w czasie wolnym. W tym przypadku sąd ma orzec przepadek jego równowartości. Inaczej mówiąc, gdy zostaniemy zatrzymani przez policję i alkomat wykaże w naszym organizmie alkohol, a prowadzony przez nas samochód ma wartość na przykład 50 tysięcy złotych, to zapłacimy grzywnę w wysokości 50 tys. złotych. Co oznacza, że im wyższa wartości pojazdu, tym wyższa kara. Do tego dochodzi pobyt za kratkami.
Wystarczy pół promila
Dodajmy, że w myśl mających nastąpić zmian, samochód albo jego równowartość ma stracić każdy kierowca, który prowadząc w stanie nietrzeźwości powyżej 0,5 promila, spowodował katastrofę lub bezpośrednie zagrożenie katastrofą w ruchu lądowym. Samochód albo jego równowartość ma stracić każdy kierowca, który prowadząc w stanie nietrzeźwości pow. 0,5 prom., spowodował wypadek, w którym ktoś poniósł ciężki uszczerbek na zdrowiu lub zginął. Jeśli nie doszło do wypadku, samochód albo jego równowartość ma stracić kierowca, który prowadził z zawartością pow. 1,5 promila alkoholu we krwi.
Ale na tym nie koniec. Otóż nowelizacja szykuje również bat na tych kierowców, którzy uciekają z miejsca zdarzenia, a złapani i zbadani pod kątem zawartości alkoholu w organizmie, twierdzą, że pili już po spowodowaniu wypadku, aby uspokoić nerwy. To już nie przejdzie. Ministerstwo Sprawiedliwości chce, aby w takich sytuacjach wynik badania alkomatem sprawcy wypadku był traktowany domyślnie. Inaczej mówiąc, wynik takich badań będzie traktowany, jakby były one zrobione w miejscu zdarzenia, czyli w chwili spowodowania wypadku.
Jerzy Szostak
fot. policja lubuska
Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis