Namierzona przez system

fot.pixabay
Reklamy

Każdego dnia na terenie powiatu sochaczewskiego dochodzi do kradzieży. Część z nich nigdy nie zostaje wykrytych. Jednak w większości przypadków policji udaje się zatrzymać sprawców takich przestępstw. Co ciekawe – choć to zabrzmi zaskakująco – często do ujęcia sprawców przyczyniają się sami sprawcy. Po prostu popełniają przestępstwa w taki sposób, że funkcjonariusze nie muszą długo szukać tych, którzy złamali prawo.

Tak było w przypadku 29-letniej pracownicy jednego ze sklepów na terenie Sochaczewa. Została ona zatrzymana w ubiegłym tygodniu w związku z kradzieżą zdrapek o wartości kilkuset złotych, ze sklepu, w którym sama pracowała.

Jak poinformowała nas Agnieszka Dzik – rzecznik prasowy sochaczewskiej policji, w ubiegłym tygodniu policjanci z Komendy Powiatowej Policji w Sochaczewie przyjęli zawiadomienie o kradzieży, do której miało dojść w jednym ze sklepów na terenie miasta. Z informacji wynikało, że skradziono kilkadziesiąt zdrapek o wartości kilkuset złotych.

W trakcie prowadzonego postępowania ustalono, że sprawcą przestępstwa jest 29-letnia pracownica sklepu, w którym doszło do kradzieży.

– Kobieta w domu sprawdziła zdrapki i wygrane kupony przyniosła do jednego ze sklepów na terenie gminy Rybno, gdzie wypłacono jej pieniądze – powiedziała nam Agnieszka Dzik. Jak dodała, kobieta została zatrzymana w poniedziałek, 10 sierpnia, czyli w kilka dni po otrzymaniu zgłoszenia o kradzieży. 29-latka przyznała się do popełnionego przestępstwa. Za ten czyn grozi do 5 lat pozbawienia wolności.

Wyłapana przez system

Szybkość, z jaką policji udało się zatrzymać złodziejkę, nie powinna nikogo dziwić. Kobieta po prostu wpadła dlatego, że nie rozumiała, jak działa system dystrybucji zdrapek i jak szybko można zlokalizować, kto i gdzie tego typu kradziony towar chce zrealizować.

System działa w ten sposób, że numery zdrapek po dostarczeniu ich do sklepu są wprowadzane przez przedstawiciela Lotto do systemu i przypisane do danego sklepu. To z kolei powoduje, że wiadomo, gdzie dana zdrapka została zakupiona. System działa również tak, że wiadomo,, gdzie została wypłacona wygrana. Tym samym – a tym bardziej, jeżeli zostanie ona wypłacona w małym sklepie – bez żadnego problemu można namierzyć sprawcę. Taką osobę, która przychodzi z kilkoma lub kilkunastoma zdrapkami po wypłatę, po prostu się zapamiętuje. A tym bardziej, gdy zdrapki nie były kupowane w sklepie, który wpłaca wygraną. Jakby tego było mało, praktycznie w każdym sklepie jest obecnie zamontowany system wewnętrznego monitoringu. Więc ustalenie, kto przychodzi ze kradzionymi zdrapkami, nie ma problemu. Według mnie policja zapytała Lotto, gdzie wypłacono nagrody z kradzionych zdrapek, a reszta była już formalnością – powiedziała nam pracownica jednego z sklepów w Sochaczewie, w którym sprzedawane są zdrapki.

Głupota kosztuje

Jednak bywa i tak, że policja nie musi wcale się wysilać, aby zatrzymać sprawcę kradzieży. Tak było między innymi na początku tego roku, kiedy to policjanci z KPP w Sochaczewie dostali wezwanie, które dotyczyło włamania do niezamieszkałego domu. Policjanci pojechali na miejsce, gdzie zastali właściciela posesji. Okazało się, że mężczyzna, mieszkający na co dzień w innym mieście, przyjechał do domu w miejscowości Kożuszki Parcel i zauważył przygotowane do kradzieży elementy metalowe i hydrauliczne. Okazało się również, że w jednym z pomieszczeń śpi włamywacz.

Właściciel posesji wezwał Policję i pilnował śpiącego sprawcy przestępstwa. Policjanci obudzili 52-latka, zatrzymali i doprowadzili do sochaczewskiej komendy. Po sprawdzeniu w policyjnym systemie okazało się, że jest poszukiwany do ustalenia miejsca pobytu i odbycia kary pozbawienia wolności.

Podobną głupotą wykazał się złodziej, który włamał się do jednego z barów w Teresinie. Sprawca został zatrzymany kilka godzin po włamaniu, które zarejestrowały kamery monitoringu. Dodajmy, że złodziej wiedział, że są one zamontowane. Na nagraniach było widać, jak włamywacz przed wejściem do środka zdejmuje buty. Następnie przygotował sobie posiłek. Zjadł go, zapijając kilkoma piwami. Syty i napity postanowił rozejrzeć się po pomieszczeniach w poszukiwaniu czegoś cennego. Po zabraniu fantów opuścił lokal, założył pozostawione uprzednio buty i oddalił się z miejsca przestępstwa.

Pecha miał także inny mieszkaniec powiatu sochaczewskiego, który ukradł znajomemu rower. Jednak zamiast go upłynnić, jeździł nim na włamania. Wpadł, gdy policjanci zapukali do jego drzwi w celu odzyskania skradzionego jednośladu. Oprócz niego odnaleźli również inne fanty pochodzące z licznych kradzieży.

Brakiem rozumu wykazali się również dwaj bracia, mieszkańcy Sochaczewa. Ci na początku ubiegłego roku stali się postrachem naszego powiatu, kradnąc wszystko, co przedstawiało jakąkolwiek wartość. Przez kilka miesięcy byli nieuchwytni. To spowodowało, że zaczęli czuć się zbyt pewni siebie, co ich zgubiło. Wpadli, gdy po jednym z włamań postanowili pojechać do lasku na ulicy Piaszczystej, aby uraczyć się narkotykami. To był ich błąd, ulicą przejeżdżał patrol policji. Funkcjonariusze postanowili sprawdzić zaparkowane audi. Intuicja ich nie zawiodła, oprócz narkotyków znaleźli również przedmioty pochodzące z kradzieży, których bracia dokonali na terenie Sochaczewa.

Jerzy Szostak

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis

Dodaj komentarz