Ratowali tuptającego jeża

Strażacy nie pamiętają, by kiedykolwiek przyszło im ratować jeża. Taki przypadek przytrafi im się w piątek, 28 maja z samego rana. Zaniepokojona mieszkanka z jednego z domów przy ulicy 1 Maja w Sochaczewie zadzwoniła z prośba o pomoc.

­– Jak sięgam pamięcią nie miałem takiego przypadku, by ktoś prosił nas o wyjęcie jeża i udzielenie mu pomocy. Najczęściej ratujemy koty i psy. Ostatnio ratowaliśmy krowę z Bzury, ale jeżą jeszcze nie mieliśmy dotąd okazji. Do minionego piątku. Ten biedulek, który przytuptał do tego domu zaklinował się pod progiem wejścia do piwnicy. Niechybnie by zginął, gdyż nie mógł sobie sam poradzić. Łepek z jednej strony, a z drugiej blokowały go kolce –­ mówi Rafał Krupa, rzecznik prasowy Komendy Państwowej Powiatowej straży Pożarnej w Sochaczewie.

Mieszkankę domu w centrum miasta zaniepokoiło, gdy podeszła do piwnicznych drzwi, nietypowe stworzenie. Bała się otworzyć je, by nie poturbować małego jeża, który trafiłł do domu mieszkalnego i wpadł w pułapkę. Dlatego uznała, że strażacy najlepiej poradzą sobie z tym gościem, zaklinowanym pod drzwiami.

Ratownicy przy użyciu sprzętu burzącego powiększyli nieco otwór, w którym unieruchomiony był jeż, a tym samym dali radę oswobodzić go ze śmiertelnego potrzasku. Przy normalnym otwieraniu drzwi zwierzę mogło zostać zmiażdżone.

­– Strażak pomógł maleństwu wsadzając w szparę rękę, ale w rękawicy, bo kolce jeża nie są przyjemne w dotyku. Zwłaszcza, że zwierzę było przerażone. Cała akcja trwała około 5 minut. Jeż został wypuszczony w bezpiecznym dla niego terenie. Przedstawiony przypadek to kolejny przykład na to, że monotonii strażackiej służbie nie można odmówić, a bagaż różnego rodzaju doświadczeń rośnie z każdym kolejnym, całodobowym dyżurem – dodaje Rafał Krupa.

BN

Fot. PPSP Sochaczew

 

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis

Dodaj komentarz