Koszenie traw

fot. Jerzy Szostak
Reklamy

Z roku na rok przybywa w Sochaczewie terenów, na których mieszkańcy mogą spędzać wolny czas. Okazuje się jednak, że środki przeznaczone na ich utrzymanie nie trafiają do kasy Zakładu Gospodarki Komunalnej, ale do prywatnych firm.

Podczas ostatniej sesji Rady Miejskiej doszło do ostrej wymiany zdań pomiędzy radnym Robertem Błaszczykiem a Dariuszem Dobrowolskim – zastępcą burmistrza. Poszło o niewielki trawnik przy ulicy 1 Maja. A konkretnie o to, że nie został on skoszony, choć teren podlega miastu. Chociaż na pielęgnację miejskiej zieleni, czyli koszenie trawników, zarezerwowało w tegorocznym budżecie prawie 400 tysięcy złotych.

Jak stwierdził Robert Błaszczyk, jest niedopuszczalne, aby w centrum miasta i to przed Urzędem Miejskim na trawnikach rosła trawa, która ma ponad prawie metr wysokości. Odpowiadając na zarzuty radnego, Dariusz Dobrowolski stwierdził, że trawa została już skoszona, a to, że była wysoka, wynika z harmonogramu koszenia ustalonego pomiędzy miastem a firmą zewnętrzną, która wygrała przetarg na pielęgnację zieleni na terenie Sochaczewa. Dobrowolski dodał również, że większość wspólnot mieszkaniowych nie czeka na to, aby miasto wykosiło przylegle do nich budynków trawniki, tylko robią to same.

 Bunt wspólnot

Problem z pielęgnacją zieleni na terenie miasta, w tym także terenów zielonych przy wspólnotach mieszkaniowych, jest jednak bardziej złożony, niż przedstawia to zastępca burmistrza oraz niż myśli radny.

W przypadku wspólnot złożyło się na to kilka czynników. Przede wszystkim polityka poprzednich władz miasta, które wprost narzucały wspólnotom ponoszenie kosztów koszenia terenów miejskich wokół bloków. Wspólnoty w końcu powiedziały dość. Wychodząc z założenia, że nie będą ponosić kosztów utrzymania czegoś, co nie jest ich własnością. W dodatku w sytuacji, gdy właściciel tego terenu – czyli miasto – odnosi się negatywnie do wszelkich prób jego zagospodarowania przez wspólnoty. Dodajmy, że dochodziło do paradoksalnych sytuacji, kiedy to m.in. kazano wspólnotom wnosić opłatę dzierżawną za grunt, który został zajęty przez styropian wykorzystany przy ocieplaniu budynku. A działo się tak, ponieważ teren większości wspólnot, to grunt w obrysie budynku, a to, co poza nim należy do miasta. I właśnie takie sytuacje doprowadziły do tego, że obecnie miasto, wynajmując firmy zewnętrzne, musi kosić hektary trawników wokół bloków.

Marne ochłapy

Ale na tym nie koniec. Kolejny problem obrazuje właśnie trawnik przy ulicy 1 Maja, o którym w czasie ostatniej sesji wspomniał Robert Błaszczyk. Otóż większość mieszkańców Sochaczewa jest przekonanych, że koszeniem miejskiej zieleni nadal zajmuje się Zakład Gospodarki Komunalnej.   Nic bardziej mylnego. Robi to zewnętrzna firma, która wygrała przetarg na koszenie poboczy drogowych i terenów zielonych na terenie Sochaczewa. A tych jest 250 tysięcy metrów kwadratowych, czyli 25 hektarów. Do tego dochodzi, jak to ujęto w specyfikacji przetargowej: „koszenie traw, chwastów, samosiewów i odrostów z działek będących własnością Miasta Sochaczew o powierzchni około 160 000 m kw.”. Czyli dbanie o to, aby przycinać trawę w miejskich parkach oraz na niektórych terenach rekreacyjnych.

Co więc pozostało dla Zakładu Gospodarki Komunalnej, który to, jak twierdzą mieszkańcy, powinien zajmować się koszeniem? Otóż praktycznie nic.

Jak wynika z naszych informacji, pod opieką Zakładu znajduje się jedynie zieleń na terenie amfiteatru oraz na skwerze przed kościołem parafii św. Wawrzyńca, na którym znajduje się pomnik Jana Pawła II i kardynała Wyszyńskiego. Do tego dochodzi skwer przy ulicy Reymonta, miejskie place zabaw oraz „trawniki” na osiedlach komunalnych przy Korczaka, Al. 600-lecia i przy Fabrycznej.

Co przy potencjale, jakim dysponuje ZGK, zakrawa na kpinę. Ponieważ wystarczyłyby niewielkie nakłady finansowe z budżetu miasta, aby doposażyć ZGK w niezbędny sprzęt potrzebny do pielęgnacji zielni. Ale zarówno radni kolacji, jak i opozycji, nie zaprzątają sobie tym głowy. A szkoda, ponieważ owe 384 520 zł, które w tym roku – podobnie jak w poprzednich latach – przeznaczono na koszenie trawników, mogłoby zasilić budżet ZGK, a nie prywatnych firm.

Jerzy Szostak

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis

Dodaj komentarz