Co z wiślańskim parkiem

fot.pixabay

Wśród wielu punktów programu „Nowego Ładu” znalazł się i ten, który sugeruje powołanie nowych parków narodowych. Jest też pomysł ulokowania parku w dolinie Wisły – na odcinku od Warszawy do Płocka – i stworzenie tam Wiślańskiego Parku Narodowego. Jednak mieszkańców nadwiślańskich gmin powiatu sochaczewskiego pomysł ten nie zachwyca, a raczej irytuje.

 – Można sobie zza biurka mazać takie plany i koncepcje. Czy jednak nikt rozsądny się nie zastanowił, wysuwając taki pomysł? Na proponowanym odcinku Wisły są zagospodarowane brzegi, są miejscowości, miasta i gospodarstwa. Wyrzucą ludzi z domów dla kilka ptaszków czy nadrzecznych chaszczy. Mam nadzieję, że do realizacji tego pomysłu nie dojdzie – zżyma się w sugestii utworzenia parku rolnik z jednej z miejscowości nadwiślańskich w gminie Iłów.

Po co dublować

 „Najpiękniejsze i najbardziej wartościowe tereny naturalne zasługują na najwyższą ochronę – taką może zagwarantować im status parku narodowego. W Polsce ostatni park narodowy powstał w 2001 roku, dlatego zmienimy obowiązujące regulacje, aby łatwiej można było powiększyć istniejące parki narodowe i utworzyć ich więcej” – informuje program rządowy.

Fundacja Dziedzictwo Przyrodnicze przygotowała listę 21 lokalizacji, gdzie można by stworzyć nowe parki narodowe, np. Jurajski, Mazurski czy też Wiślański. Jednak nie wywołało to zachwytu mieszkańców, którzy od pokoleń mieszkają na tych terenach nadwiślańskich. Obawiają się realizacji tego pomysłu, choć to na razie tylko sugestia.

Propozycja zakłada, by Wiślański Park Narodowy miał około 22,4 tys. hektarów i chronił on przede wszystkim dolinę Wisły na długości około 100 km – od Warszawy po Płock.

W tym kontekście – na naszym terenie – sprawa dotyczy nie tylko gminy Wyszogród, ale też trzech nadwiślańskich gmin – Brochów, Młodzieszyn i Iłów, których tereny wychodzą na proponowaną dolinę rzeki.

W wielu miejscach to obszary zagospodarowane, zabezpieczone wałami powodziowymi przed zalaniem. Jeśli zmieniłby się status tego terenu, to co zatem z wałami powodziowymi? To pytanie nurtuje mieszkańców gmin powiatu sochaczewskiego leżących nad Wisłą.

– Przecież jesteśmy w otulinie Kampinoskiego Parku Narodowego, więc po co tu kolejny, po sąsiedzku park? Po co to dublować? I tak w otulinie są specjalne rygory i zasady i co ma być zadbane i chronione, to jest. Park narodowy, to wysiedlenia ludzi, bo nie można na tym terenie mieszkać, mieć zagospodarowanych wsi w parku i normalnych asfaltówek. Na pewno nikt tego nie chce – stwierdza jedna z mieszkanek nadwiślańskiego sołectwa.

Latem ma gości, którzy wynajmują u niej lokum na wakacje. Jeśli straci gospodarstwo, które jest w rodzinie od pokoleń i dorobek życia, to nie wie, co zrobi. Nie ma planu awaryjnego na nowe życie. Jak mówi, jest na to za stara. Zdecydowanie więc obawia się takich pomysłów.

Palcem po wodzie

Póki co są to raczej rysunki palcem na wodzie i pobożne chęci Fundacji Dziedzictwo Przyrodnicze. Założyć park narodowy też wcale nie jest łatwo. Co prawda, jak mówi jeden z samorządowców, można klepnąć to ustawą czy zarządzeniem, ale pozostają codzienne sprawy organizacyjne, a to już nie jest takie proste. To wymaga wielu aktów prawnych i usadowienia w wielu ustawach. Coś, co z daleka wydaje się proste, jest łatwe tylko w teorii. Wykreślić teren jest łatwo, ale gorzej jest z pozyskaniem terenów pod park. Przykładem jest tu Kampinoski Park Narodowy, który od samego początku realizuje wykupy prywatnych gruntów pod swój teren i ciągle końca tego nie widać. Pozostają też koszty utrzymania takiego tworu oraz jego   pracowników, co też nie jest łatwe. Kadra zatrudniona w parkach narodowych, to specjaliści na każdym szczeblu. Ponadto inwestowanie w teren, w utrzymanie jego standardów i jakości to skarbonka bez dna.

– Owszem, trzeba dbać o bogactwo naturalne terenów nadwiślańskich, ale ja raczej te pieniądze zamiast na park narodowy przeznaczyłbym na edukację w szkołach, czy nawet w sieci, gdyż również dorosłym ta wiedza jest potrzebna z ekologii. To, że w lasach i nad wodą są dzikie wysypiska, ludzie z samochodów wyrzucają w czasie jazdy odpadki oknem, to codzienność. Tych obyczajów nie zmieni powołanie nowego parku nad Wisłą. I przez to Wisła nie będzie czystsza i uchronione bogactwo natury. Trzeba ludzi edukować, a nie tworzyć wirtualne pomysły – mówi jeden z ekologów z powiatu sochaczewskiego.

Bogumiła Nowak

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis

Dodaj komentarz