Wirus zabija siłownie.

Sochaczewskie siłownie i kluby fitness stoją w obliczu bankructwa. Wszystko przez to, że decyzją rządu muszą być zamknięte, w związku z ograniczeniami związanymi z pandemią koronawirusa.

W ostatnich miesiącach branża fitness przeżywa ogromny kryzys. Jest to spowodowane rozporządzeniem, wydanym przez premiera Mateusza Morawieckiego, odnośnie zamknięcia siłowni. Właściciele twierdzą jednak, że brakuje podstawy prawnej, aby wydać taki przepis. Według nich jest on uderzeniem w branżę fitness.

Ludzie gorszej kategorii

Z przepisów wynika, iż zasadne jest jedynie ograniczenie takiej działalności, nie zaś całkowite jej zamrożenie. Przynosi to ogromne straty finansowe. Co prawda w rozporządzeniu jest wzmianka, że z siłowni mogą korzystać osoby przygotowujące się do zawodów, jednak nie wszystkie zdecydowały się z tego skorzystać.

Postanowiliśmy sprawdzić sytuację lokalnych przedsiębiorców z branży fitness w dobie koronawirusa.

– Czujemy się poszkodowani, rząd tłumaczy swoje decyzje na rozmaite sposoby. Na przykład tak, że pomieszczenia są za ciasne, a sufity za nisko. Przecież to kpina. Inną kwestią jest to, iż kościoły czy restauracje mogą zostać otwarte. Jesteśmy traktowani jako ludzie gorszej kategorii. Jest to nie do przyjęcia, gdyż stosujemy wszystkie normy sanitarne. Dodatkowo we wcześniej wymienionych miejscach gromadzą się ludzie z różnych grup wiekowych. Czyżby tam nie istniało ryzyko zakażenia, a w miejscach, które umożliwiają utrzymanie dobrej kondycji fizycznej i psychicznej już tak? – pyta Piotr Zieliński, właściciel Gymme Fitness Club w Sochaczewie. Dodaje również, że słyszał o tym, że osoby startujące w zawodach mogą korzystać z siłowni, ale osobiście nie zdecydował się na otwarcie klubu, gdyż oczekuje na rozwój sytuacji.

Odchudzanie branży fitness

Wiele punktów zbankrutowało, lub zadłużyło się. Niezrozumiałym jest dla mnie postępowanie rządu, bo nie dość, że nasza branża ma pozytywny wpływ na ciało i ducha, to i wpływy dla gospodarki. Tymczasem znów zaczyna się dla nas zła passa. Jest to mocne naginanie prawa – stwierdza Piotr Zieliński.

Podobnego zdania jest także kolejny nasz rozmówca.

Mam 25-letnie doświadczenie, jestem trenerem, dietetykiem i przygotowuję kulturystów do zawodów. Jak wiadomo, moja działalność na wiosnę miała zastój. Na szczęście właściciel lokalu, który wynajmuję, był wyrozumiały, dzięki czemu nie musiałem brać kredytu na opłaty za najmem lokalu. Mam również sklep z suplementami diety dla sportowców, także w ten sposób się ratowałem. Według mnie nie jest to zgodne z prawem, byłem na protestach w Warszawie, bo uważam, że wszyscy musimy się zjednoczyć, aby rząd okazał nam trochę zrozumienia – mówi z rozgoryczeniem Mariusz Chmielewski, właściciel Mario Gym w Sochaczewie.

– Jest mi przykro, bo poszkodowani jesteśmy my, osoby kompetentne, dbające o zdrowie innych, i poszkodowani są nasi podopieczni, którzy wolą zasięgnąć fachowej porady i poćwiczyć na profesjonalnym sprzęcie. Od wielu lat pomagam ludziom zmienić życie na lepsze, a teraz poprzez akt, nielegalny według mnie, wydany z dnia na dzień, jesteśmy znów na lodzie. Nie jestem w stanie pojąć decyzji rządu, od zawsze kultywowane były hasła o wpływie sportu na zdrowie, teraz nagle jest odwrotnie – zauważa.

Przypomnijmy, że za złamanie rozporządzenia grozi kara do 30 tysięcy złotych, nałożona przez sanepid.

Justyna Kakiet

fot.pixabay

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis

Dodaj komentarz