
Od około 5-6 lat widać zwiększenie się populacji wilków w Puszczy Kampinoskiej. Jednak nie zagrażają ludziom. Choć zwykle boimy się wilczej agresji, to obawy są raczej nieuzasadnione.
– Wilki zawsze były w Puszczy Kampinoskiej. Potem po wojnie znikły zupełnie na kilkadziesiąt lat. W ostatnich latach pojawiły się ponownie. Widocznie wcześniej nie miały tu dobrych warunków do osiedlenia. Wygląda na to, że wilczy zwiad ustalił, że są odpowiednie możliwości egzystencji i wilki znów po latach zagościły w puszczy. Są zwierzętami migrującymi i lubią się przemieszczać w poszukiwaniu dogodnych miejsc zamieszkania – mówi Mirosław Markowski, dyrektor Kampinoskiego Parku Narodowego.
Pierwszy wilk pojawił się w grudniu 2013 roku. Jego obecność zauważono na obrazie z fotopułapki. Potem udało się potwierdzić obecność kilku osobników, które stworzyły własną watahę. Ta z roku na rok rozrasta się, lecz utrzymuje obecnie na stałym poziomie. Teraz wilcza wataha liczy od 15 do 20 sztuk. Jak mówi dyrektor, pomimo liczenia zwierząt do celów administracyjnych, ich liczba jest trudna do precyzyjnego określenia. Gdyż stan watahy zmienia się, wynika to z wilczych obyczajów.
– Młodsze osobniki po osiągnięciu dojrzałości często odłączają się od rodziny, aby stworzyć własną watahę. Takie jest prawo natury. Część wilków zapewne wyemigruje z terenu puszczy, tak jest zawsze, że młodsze osobniki szukają swego terenu – dodaje dyrektor KPN.
Jednocześnie zaznacza, że wilki wbrew obiegowym opiniom nie są wrogo nastawione do ludzi. Wilki unikają bezpośredniego kontaktu z człowiekiem, gdyż są z natury nieufne i nie są zainteresowane nawiązaniem jakichkolwiek relacji. Jeśli się zbliżają, to tylko wtedy, gdy dany osobnik jest chory lub człowiek pojawi się z psem, uważanym przez wilki jako zagrożenie terytorialne. Wilk spełnia za to ważne funkcje w ekosystemie. Jest naturalnym selekcjonerem i reduktorem populacji jeleniowatych i dzika.
Kampinoskie wilki raczej nie podchodzą pod ludzkie siedziby, nawet zimą. Sygnały o zagryzionych czy rozszarpanych zwierzętach domowych, jak sygnalizują mieszkańcy wsi wokół KPN, to raczej zasługa zdziczałych, wałęsających się psów.
BN
Fot. Pixabay
Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis