
W ubiegłym tygodniu jedna z naszych czytelniczek poinformowała naszą redakcję, że o mały włos nie doszło do tragedii w parku Garbolewskiego. Wszystko z powodu uschniętej topoli stojącej przy jednej z głównych alejek parku.
– Chciałabym poruszyć temat stanu drzew w Parku Grabolewskich. Może dojść tam do tragedii z powodu łamiących się i spadających olbrzymich gałęzi z uschniętej topoli, która stoi przy głównej alejce. W ubiegłym tygodniu, gdy byłam w parku, usłyszałam, że drzewo trzeszczy. Ledwie zdążyłam odejść, gdy z drzewa odpadł jeden z konarów. Nam się udało, ale jeżeli dziecko byłoby samo, to nie zwróciłoby uwagi na dziwne odgłosy – powiedziała nam nasza rozmówczyni. Jak dodaje, od razu zadzwoniła do Urzędu Miejskiego, aby poinformować o całym zdarzeniu: – Dowiedziałam się, że topola jest zgłoszona do wycinki. Gdy zadałam pytanie o kolejne drzewo, czyli brzozę, która jest w podobnym stanie, to pani, z którą rozmawiałam stwierdziła, że na jej usunięcie musi być decyzja konserwatora zieleni, a ona nie wie, o którą brzozę chodzi. Może jeszcze spacerowicz powinien do konserwatora zgłosić, że drzewiaste trupy straszą i mogą doprowadzić do tragedii. Nie daj Boże, jak dojdzie do tragedii, to kto poniesie za to odpowiedzialność – pyta zbulwersowana mieszkanka Sochaczewa.
O wyjaśnienie sprawy zwróciliśmy się do Urzędu Miejskiego. Tam poinformowano nas, że od kilku miesięcy miasto zabiega o wydanie przez konserwatora zieleni zgody na wycinkę zagrażających spacerowiczom drzew. Jednak ze względu na przepisy procedura się przeciąga. Wynika to z faktu, że park Garbolewskiego jako zabytek jest objęty ochroną konserwatorską. To z kolei powoduje, że na każde działania w tym miejscu zgodę musi wyrazić konserwator. A wydanie takiej zgody na przykład w przypadku wycinki drzew przebiega dwuetapowo. Najpierw trzeba otrzymać zgodę na wycinkę. Wydanie zgody poprzedzone jest wizją lokalną i oceną drzewa, czyli inaczej mówiąc, stwierdzeniem, że nie da się go już uratować. Kiedy już mamy zgodę, to trzeba wystąpić do konserwatora o pozwolenie na wycinkę. W sumie cała procedura – jak się dowiedzieliśmy – tylko w przypadku obumarłej topoli trwa już prawie pół roku. I jak wynika z naszych informacji, jest na finiszu. Podobnie jest w przypadku usychającej brzozy.
Dodajmy, że podczas rewitalizacji parku miasto planowało usunięcie topoli, która już wtedy była w fatalnym stanie i było wiadomo, że uschnie. Jednak konserwator nie wyraził na to zgody, twierdząc, że drzewo można uratować. Jednak wykonane wówczas prace pielęgnacyjne temu nie zapobiegły i drzewo trzeba będzie usunąć, co ma nastąpić jeszcze we wrześniu.
Jerzy Szostak
Fot.: Jerzy Szostak
Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis