Prawo przegrywa z bezprawiem.

Fot.: Janusz Szostak
Reklamy

W Sochaczewie otwarto pierwszy legalny salon gry Totalizatora. Jednak ze względu na obostrzenia związane z pandemią, zamontowane tam automaty są nieczynne. Salon przyjmuje jedynie zakłady gier losowych. Takich problemów nie mają natomiast nielegalne salony gier. Mimo że ich funkcjonowania zabrania prawo, to jest ich w Sochaczewie kilka.

Po raz pierwszy od czterech lat w Sochaczewie otwarto legalny salon z automatami do gier. Jego właścicielem jest Totalizator, który jest własnością Skarbu Państwa i nadzorowany jest przez Ministerstwo Finansów. Tym samym wydawać by się mogło, że państwo oraz podległe mu organy dołożą wszelkich starań, aby wraz z jego otwarciem likwidacji uległy nielegalne przybytki gier.

Sztuka dla sztuki

Jednak nic bardziej mylnego. Otóż otwarty przy Al. 600-lecia salon gier Totalizatora sąsiaduje przez jezdnię z nielegalnym punktem gier, którego właściciele wcale się z tym nie kryją.

Podobnie jest w przypadku innych tego typu przybytków w Sochaczewie, które są widoczne dla patrolujących miasto funkcjonariuszy. Dodajmy, że nie trzeba być specjalistą, aby zorientować się, że w danym lokalu odbywa się nielegalny hazard. Nielegalne salony co prawda nie afiszują się jak dawniej, gdy tylko na ulicy Warszawskiej działało kilka punktów nielegalnych gier. Jednak od razu można się zorientować, jaka działalność jest prowadzona w taki miejscu. Informują o tym napisy „Open 24h” oraz szczelnie zasłonięte witryny, na których umieszczona jest informacja, że aby wejść do lokalu, należy naciskać dzwonek, zdjąć nakrycie głowy oraz maskę, w celu identyfikacji.

Fakt, że policja wraz z Krajową Administracją Skarbową zlikwidowała w ubiegłym roku na terenie gminy Sochaczew dwa nielegalne salony gry: jeden w lutym a drugi w czerwcu. Jednak te istniejące w Sochaczewie od dawna działają w najlepsze. Jakby tego było mało – na oczach policji i służb skarbowych –   powstają nowe punkty.

Dlatego działania policji oraz KAS przeciwko nielegalnym kasynom gry postrzegane są przez mieszkańców Sochaczewa bardziej jako tzw. sztuka dla sztuki niż skuteczna kampania mająca położyć kres tego typu przestępczości.

W oczekiwaniu na wojnę

To z kolei powoduje, że nielegalne salony prosperują w najlepsze, nie robiąc sobie nic z zakazów i nakazów. A te jak na ironię obowiązują salon Totalizatora. Ten, co prawda został otwarty, ale nie można korzystać z zainstalowanych tam automatów. Powód, to obostrzenia związane z koronawirusem, które – w czasie obowiązywania tzw. Narodowej Kwarantanny – zabraniają funkcjonowania kasyn i salonów gier. Dlatego w legalnym salonie przy Al. 600-lecia przyjmowane są jedynie zakłady gier losowych.

Przy okazji dodajmy, że od 2017 roku, kiedy to weszły przepisy nowego prawa o grach hazardowych, właścicielowi salonów gier grozi kara w wysokości 100 tysięcy złotych od jednego znalezionego w lokalu automatu. Podobna kara czeka także właściciela budynku, który wynajął lokal na prowadzenie tej działalności.

Ale, jak widać, nikt się tym nie przejmuje. To z kolei może doprowadzić do sytuacji sprzed zmiany prawa, kiedy to dochodziło do walk o klientów pomiędzy właścicielami salonów gier. Było tak między innymi w 2016 roku. Wtedy to czterech mężczyzn napadło na jeden z punktów z automatami w powiecie sochaczewskim. Po wejściu do środka, napastnicy zaczęli niszczyć sprzęt. Zaatakowali też pracownika salonu, bijąc go łomem. Uciekając z miejsca zdarzenia, zabrali sprzęt komputerowy. Bandyci zostali jednak szybko ujęci przez sochaczewskich policjantów.

Czy czeka nas powtórka takich zdarzeń?

Jerzy Szostak

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis

Dodaj komentarz