Pozostawiony na śmierć.

Reklamy

Wielokrotnie na łamach Expressu Sochaczewskiego apelowaliśmy o pomoc dla bezdomnych zwierząt. Jest ona potrzebna szczególnie teraz, w okresie zimowym. Okazuje się jednak, że pomocy potrzebują również te zwierzęta, które mają właścicieli, a zimę muszą spędzić w nieocieplanych budach. Dla niektórych z nich kończy się to śmiercią z wyziębienia.

Ich właścicielom przypominamy, że zgodnie z ustawą o ochronie zwierząt mają obowiązek zapewnić trzymanym zwierzętom pomieszczenie chroniące je przed zimnem i opadami atmosferycznymi, odpowiednią karmę i stały dostęp do wody. Muszą również pamiętać, że polskie prawo zabrania trzymania psów na uwięzi w sposób stały dłużej niż 12 godzin w ciągu doby.

To tylko pies

Nawet, gdy tak się dzieje, to muszą być spełnione pewne warunki. Otóż łańcuch nie może powodować uszkodzenia ciała lub cierpień zwierzaka oraz musi gwarantować mu możliwość niezbędnego ruchu. W przypadku psa uwiązanego na łańcuchu czy lince – jej długość nie może być krótsza niż 3 metry. Chodzi o to, aby pies miał możliwość ruchu, co z kolei pozwala mu w utrzymaniu temperatury ciała.

Osoby, które tego nie przestrzegają, są narażone na kary aresztu lub grzywny w wysokości od 20 złotych do 5 tysięcy złotych. Natomiast, jeżeli pies – w wyniku nieprzestrzegania przez nas przepisów – umrze, sprawa trafi do sądu, a ten może skazać nas na karę więzienia.

Niewykluczone, że tak zakończy się zdarzenie, do jakiego doszło w niedzielę 7 lutego, na ulicy Litewskiej w Sochaczewie. Tego dnia na jednej z położnych przy tej ulicy posesji doszło do śmierci trzymanego na krótkim łańcuchu psa. Dodajmy, że policja była już wzywana tam w sobotę 6 lutego, przez sąsiadów, którzy niepokoili się stanem psa i warunkami, w jakich był przetrzymywany. Ten – jak twierdziła osoba dzwoniąca do oficera dyżurnego KPP w Sochaczewie – miał nieocieplaną budę oraz był trzymany na krótkim łańcuchu. Według niej nie miał wody, ani nie był karmiony.

Jak wynika z przekazanych nam informacji, policja rzeczywiście pojawiła się na posesji. Po stwierdzeniu, iż pies ma budę i nic mu nie dolega, odjechała. Nie wezwano natomiast lekarza weterynarii, który zbadałby czworonoga. Jednak osoba, która powiadomiła policję, nie dała za wygraną, tym bardziej, że stan psa według niej się pogarszał.

Spóźniona interwencja

O sytuacji na posesji powiadomiła w niedzielę 7 lutego Pogotowie dla Zwierząt. Jego przedstawiciele pojawili się na miejscu już po kilkudziesięciu minutach. Okazało się, że było za późno. Zwierzę już nie żyło.

Wezwano policję, a ta lekarza weterynarii. Ten po przyjeździe na posesję miał jakoby stwierdzić pies, że umarł ze starości – miał 15 lat. Opinia weterynarza spotkała się z ostrą reakcją członków PdZ.   Zażądali zabezpieczenia ciała psa i przewiezienia go nieodpłatnie na badania sekcyjne.

Co na to policja? Kontaktuje się z prokuratorem, a ten odmawia. Mało tego. Poleca, aby zwłoki psa zwrócić właścicielowi, by ten go zutylizował. Tak w Sochaczewie policja i prokuratura traktuje sprawy znęcania się nad zwierzętami” – piszą na swoje stronie internetowej członkowie Pogotowia. Dodając, że jednak pod ich naciskiem zabrano psa, aby przeprowadzić jego sekcję: „Jeżeli badania potwierdzą, że pies był chory i nie udzielono mu pomocy, będziemy składać zawiadomienie przeciwko właścicielowi, policji i prokuratorowi, który nie zabezpieczył materiału dowodowego do badań”.

Osoby, z którymi rozmawialiśmy w tej sprawie, twierdzą, że konflikt o psa pomiędzy jego właścicielami a sąsiadami trwał już od kilku lat. Przyznają również, że pies nie zawsze był trzymany na łańcuchu.

Jednak tym razem przesadzili. Przecież już w sobotę wiedzieli, że ci, którzy dzwonili w tej sprawie na policję, tak tego nie zostawią. I zamiast zabrać go do domu, czy spuścić z łańcucha, zostawili przywiązanego do budy, pozostawiając tym samym na śmierć – dodaje jeden z naszych rozmówców.

Jerzy Szostak

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis

Dodaj komentarz