Porządki wokół zamku.

Fot.: Jerzy Szostak
Reklamy

Jeżeli radni powiedzą „tak”, z krajobrazu miasta znikną dwa parterowe domy i zabudowania gospodarcze przy ulicy Podzamcze. Mijamy je za każdym razem, idąc na spacer na bulwary i zapewne większość z nas myśli, że już dawno powinny zniknąć z krajobrazu miasta.

Jeszcze kilkanaście lat temu – gdy w tle stała muszla koncertowa, a na ruiny zamku prowadziła wydeptana ścieżka – dwa parterowe budynki u podnóża góry zamkowej nie rzucały się w oczy. Gdy jednak miejski samorząd zabrał się za porządkowanie kolejnych terenów nad Bzurą, budynki coraz bardziej zaczęły odstawać od otoczenia.

Widok na rzekę

Przebudowaliśmy park, wzgórze i bulwary. Kończą się prace przy budowie amfiteatru, a w tym roku poznamy koncepcję budowy „Strefy Aktywności” na terenie między ulicą Podzamcze a skarpą mostu, więc ostatnim elementem do uporządkowania w tym rejonie pozostaje teren z domami, których wygląd coraz bardziej kontrastuje z otoczeniem – mówi Piotr Osiecki, burmistrz Sochaczewa. Dlatego w programie najbliższej sesji rady miasta znajdzie się uchwała w sprawie nabycia dwóch zabudowanych nieruchomości o powierzchni 970 i 1642 metrów kwadratowych położonych przy ulicy Podzamcze. Jeżeli radni wyrażą na to zgodę, burmistrz zyska upoważnienie do rozmów z ich właścicielami.

– Otworzymy widok na rzekę, zyskamy dodatkowy teren, np. pod budowę miejsc parkingowych dla turystów i gości przyjeżdżających nad Bzurę spoza miasta. A może w przyszłości pojawi się jeszcze jakiś ciekawy pomysł na zagospodarowanie tego miejsca – dodaje Piotr Osiecki.

Dodajmy, że zgoda radnych na nabycie działek nie oznacza, że miasto musi je kupić. Ich aprobata otwiera tylko drogę do rozmów z właścicielami tych nieruchomości, szukania najlepszego rozwiązania. Zgodnie z przepisami podstawą do rozmów będzie wycena sporządzona przez rzeczoznawcę.

Jak feniks z popiołów

Budynki – które zostaną rozebrane w przypadku zakupu ich przez miasto – nie są wpisane do rejestru zabytków i nie reprezentują żadnej wartości architektonicznej.

W dodatku są w bardzo złym stanie technicznym. Mają jedynie charakter sentymentalny i są ostatnim zabudowaniami istniejącej tu dzielnicy. Pierwsze zabudowania w tym miejscu powstały prawdopodobnie wraz z wybudowaniem zamku. I pełniły funkcję zaplecza gospodarczego warowni. Potwierdziły to częściowo badania archeologiczne, jakie zostały przeprowadzone przy okazji budowy nowego amfiteatru.

Zabudowania przy ulicy Podzamcze oraz te położone na zachodniej stronie skarpy, na której znajduje się Plac Świętego Dominika, były systematycznie niszczone podczas wojen. Do prawdziwej zagłady dzielnicy doszło podczas I Wojny Światowej. Z istniejących tu do 1914 roku kilkunastu budynków ocalał tylko fragment parterowego, gdyż był zbudowany z cegieł. Z reszty drewnianych chat pozostały tylko kominy. Dodajmy, że przebiegała przez nie pierwsza linia okopów wojsk carskich broniących Sochaczewa. Po zakończeniu działań wojennych część z nich została odbudowana. Powstały także kolejne, m.in. piętrowy, drewniany budynek po północnej stronie ul. Podzamcze, tuż przy skarpie. Część z nich bez większych zniszczeń przetrwała natomiast bitwę o Sochaczew w 1939 roku. Kolejna zagłada osiedla nastąpiła w latach osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku. Wtedy to wyburzono część budynków po południowej stronie ulicy oraz na skarpie od strony Bzury. Dodajmy, że poprzednie władze Sochaczewa chciały także wykupić istniejące zabudowania. I w ich miejsce zamierzały wybudować stylizowane na średniowieczne kamienice budynki. Natomiast na wzgórzu zamkowym planowano wybudować nowy zamek.

Być może przy okazji rozbiórki ocalałych z wojennych zniszczeń budynków warto byłoby się pokusić się o ich rozebranie, tak, aby dało się je przenieść, a następnie zdeponować na terenie sochaczewskiego muzeum. A gdyby znalazły się środki, można byłoby je odtworzyć jako relikty zabudowy dawnego Sochaczewa.

Jerzy Szostak/UM

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis

Dodaj komentarz