Poczekamy dłużej na karetkę.

fot. archiwum
Reklamy

Decyzją wojewody mazowieckiego zostały zlikwidowane dyspozytornie pogotowia ratunkowego w Płocku i Ostrołęce. Tym samym całe północne Mazowsze zostało pozbawione ośrodków koordynujących system ratownictwa medycznego. Dla mieszkańców tej części województwa, w tym powiatu sochaczewskiego, oznacza to dłuższy czas oczekiwania na ratowników.

To, o czym wielokrotnie informowaliśmy, stało się faktem. Od 1 stycznia tworzenie i prowadzenie dyspozytorni pogotowia na Mazowszu przejął wojewoda. Dotychczas podlegały one samorządowi Mazowsza. To z kolei pociągnęło za sobą sytuację, że z dotychczasowych pięciu dyspozytorni pozostaną jedynie trzy: w Warszawie, Siedlcach i Radomiu. Natomiast jednostki w Ostrołęce oraz Płocku, który obsługiwał powiat sochaczewski, zostały zawieszone. Tym samym, o tym kiedy przyjedzie do nas karetka, będzie decydowała dyspozytornia w Radomiu, bo to właśnie jej ma podlegać rejon Sochaczewa.

Wstęp do podziału

Decyzja o likwidacji części dyspozytorni jest tym bardziej zaskakująca, że jeszcze nie tak dawno mówiło się, iż będę one funkcjonować przez okres przejściowy. Tak, aby nowy system ratownictwa został wdrożony bez żadnych problemów. Tymczasem okazuje się, że nic takiego nie miało miejsca.

Otóż 18 grudnia wojewoda mazowiecki poinformował dyrekcję płockiego pogotowia oraz ostrołęckiej stacji Meditransu o dacie wyłączenia dyspozytorni. W przypadku Płocka nastąpiło to w nocy 29 grudnia, a w Ostrołęce 28 grudnia o godzinie 21.00. Jakby tego było mało, po ich wyłączeniu stacje miały godzinę na zdemontowanie, spakowanie i przygotowanie do transportu sprzętu. Podobnie było w przypadku dyspozytorni w Warszawie, która także przeszła pod nadzór wojewody.

Jak twierdzi Karol Bielski, dyrektor warszawskiej stacji pogotowia, mimo długiego, bo praktycznie dwuletniego okresu wojewoda nie przygotował ani miejsca, ani systemu łączności.

W praktyce oznaczać to będzie korzystanie z zasobów zorganizowanych przez samorząd województwa. Z pisma, które otrzymaliśmy wynika, że to my mamy zorganizować łączność i całą infrastrukturę, mimo że formalnie od 1 stycznia za tworzenie i prowadzenie dyspozytorni odpowiada wojewoda mazowiecki – dodaje Karol Bielski.

W podobnym tonie wypowiada się również Adam Struzik, marszałek województwa mazowieckiego. Według niego nie ma racjonalnych powodów, aby w tej chwili i to w czasie pandemii covid-19 narażać na niebezpieczeństwo mieszkańców naszego regionu. Jak przekonuje marszałek, decyzja o likwidacji części dyspozytorni może mieć związek z planami podziału województwa:Trudno inaczej wyjaśnić pozbawienie północnego Mazowsza dyspozytorni karetek i przeniesienie tych zadań m.in. do Radomia.

Za i przeciw

Co na to władze województwa?

Po pierwszym stycznia nic nie zmieni się w obsłudze zgłoszeń z punktu widzenia pacjentów. Bezpieczeństwo mieszkańców nie jest zagrożone. Od wielu miesięcy podkreślam, że najważniejszy jest czas dojazdu karetki, a nie lokalizacja osoby, która kieruje zespołem ratownictwa medycznego na miejsce zdarzenia. Jest to możliwe dzięki jednolitemu dla całej Polski systemowi informatycznemu. Apeluję do Pana Marszałka, aby nie wzbudzać paniki wśród mieszkańców – podkreśla Konstanty Radziwiłł, wojewoda mazowiecki. Dodając przy tym, że cały proces odbył się bez komplikacji, wezwania są przyjmowane, a zespoły ratownictwa medycznego dysponowane do zdarzeń.

Warto wspomnieć o tym, że obecne zmiany są kontynuacją procesu rozpoczętego przez koalicję rządzącą PO-PSL. Proces zmniejszenia liczby dyspozytorni w województwie mazowieckim rozpoczął się w 2011 roku, kiedy z 43 rejonów pozostało – 29, w 2012 r. pozostało – 6. Dodajmy, że przeciwko tym działaniom protestowało wówczas PiS. Nie przeszkodziło to jednak obecnej partii rządzącej zmniejszyć w 2017 roku liczbę dyspozytorni do 5. A teraz będą tylko trzy. A to oznacza dłuższy czas oczekiwania na przyjazd ratowników, których już obecnie coraz częściej muszą zastępować strażacy.

Jerzy Szostak

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis

Dodaj komentarz