
O problemach z parkowaniem samochodów na terenie Sochaczewa pisaliśmy wielokrotnie. Co prawda w ostatnich latach władze miasta robią, co mogą, aby rozwiązać ten problem, między innymi poprzez budowę nowych miejsc postojowych czy wytyczanie strefy płatnego parkowania, ale te działania są kroplą w morzu potrzeb.
Widać to szczególnie na osiedlach mieszkaniowych, gdzie z braku miejsc postojowych samochody pozostawiane są gdzie popadnie. Tak jest między innymi na osiedlu przy ulicy Żwirki i Wigury. Tu samochody parkują nie tylko na chodnikach.
– W dzień jest jeszcze jako tako, bo zastawiona jest jedynie część chodnika od skrzyżowania z Wojska Polskiego do uliczki prowadzącej w kierunku Muzeum Kolejki Wąskotorowej. Ale wieczorem na tym odcinku ulicy panuje wolna amerykanka. Nie tylko oba chodniki są pozastawiane autami, ale także skrzyżowanie z odgałęzieniem prowadzącym do Muzeum. Samochody stoją tak, że w niektóre dni po prostu nie można przejechać ulicą – mówią mieszkańcy osiedla, którzy w tej sprawie dzwonili do naszej redakcji. Jak dodają, były już sytuacje, kiedy w wyniku zatarasowania ulicy parkującymi samochodami nie mogło nią przejechać pogotowie.
Jakby tego było mało, część kierowców, którym zwracana jest uwaga, aby nie zastawiali ulicy samochodami, reaguje bardzo nerwowo.
– Kiedy zwróciłem takiemu uwagę, to o mało mnie nie pobił – dodaje jeden z naszych rozmówców.
Część mieszkańców winą za taki stan rzeczy obarcza władze miasta, twierdząc, że powinny one wybudować wzdłuż Żwirki i Wigury zatoki postojowe. Problem jednak w tym, że miejski samorząd nawet jakby chciał, to i tak nie może tego zrobić. Otóż większość terenu na osiedlu należy do wspólnot mieszkaniowych, a do miasta jedynie sama ulica. Problem mogłyby rozwiązać wspólnoty, budując lub wytyczając na swoim terenie miejsca postojowe dla swoich członków. Ale te nie bardzo się do tego kwapią, wychodząc z założenia, że lepiej mieć przed blokiem trawnik niż przeznaczyć choćby niewielką jego część na miejsca parkingowe. A samochód – ten zawsze można postawić na chodniku lub ulicy, tym bardziej, że nikt nigdy nie był za to ukarany.
Jerzy Szostak
Fot.: Jerzy Szostak
Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis