
Dzięki wybudowaniu kanalizacji deszczowej w ulicy Topolowej z krajobrazu miasta znikła istniejąca tam do dziesięcioleci kałuża. Ale inne, historyczne zbiorniki wodne tworzące się po roztopach czy opadach deszczu nadal mają się dobrze.
Tak jest między na ulicy Torowej. Ta po ostatnim ociepleniu przemieniła się w nieprzejezdne bajoro. Mieszkańcy od lata apelują do władz miasta, aby te położyły kres ich męczarniom. Problem jednak w tym, że miejski samorząd ma związane ręce. Powód jest prozaiczny. Otóż teren, na którym znajduje się ulica nie należy do miasta tylko do PKP. To z kolei powoduje, że Urząd Miejski nawet gdyby chciał ulżyć doli mieszkańców, to nie może tego zrobić, ponieważ zabrania mu tego prawo. O zabrania samorządom inwestowania na gruntach nie będących ich własnością.
Inaczej ma się sprawa z kałużą, która po każdym – nawet najmniejszym deszczu – powstaje na części parkingu przy Alei 600-lecia. Co prawda miasto w ubiegłym roku zleciło Zakładowi Wodociągów i Kanalizacji udrożnienie istniejących tam odpływów kanalizacji deszczowej, ale ostatnie roztopy pokazały, że niewiele to dało. Prawdopodobnie przyczyną powstawania kałuży jest zapchana lub uszkodzona kanalizacja deszczowa. Podobnie ma się sytuacja z uliczką prowadzącą na osiedla znajdującego się za sądem. Ta również przez kilka dni, po roztopieniu się śniegu, znalazła się pod wodą.
Jerzy Szostak
Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis