Epidemia służy artystom.

Sochaczewscy twórcy nie uskarżają się na izolację spowodowaną pandemią koronawirusa. Artystom, zwłaszcza malarzom, grafikom, czy rękodzielnikom ten czas służy całkiem nieźle. Mogą się wreszcie skoncentrować na pracy.

– Na pokazanie efektów na żywo przyjdzie czas już po pandemii. A teraz nie muszę się spieszyć, nie gonią mnie terminy, wystawy, prelekcje, warsztaty. Mam w końcu czas dla siebie, by wszystko starannie dopracować i wypracować. To rzadki komfort dla artysty, że może wyłączyć się na moment i oddać bez reszty temu, co robi – wspomniała niedawno Maja Ryż, jedna z sochaczewskich artystek zajmująca ceramiką artystyczną i malarstwem.

Większość twórców z Sochaczewa stara się nadmiar wolnego czasu wypełniać każdego dnia po brzegi. Jak zaznaczają, taki artystyczny luz może długo nie potrwać. Nawet, jeśli wszystko nie wróci na dawne tory, to jednak prędzej czy później zaczną się wystawy i wernisaże. Więc będzie mniej czasu na tworzenie.

– To zwykła kolej rzeczy, sztuka długo nie może działać w próżni. Zwykle potrzeba osądu otoczenia. Publiczność jest nam potrzebna, jak powietrze czy jedzenie. Ze swej strony odbieram już sygnały, że coraz więcej osób oczekuje powrotu do normalności. Chce móc zobaczyć, co nowego zrobiliśmy. Ludzie mają już dość izolacji i oglądania obrazów w sieci. Potrzeba im doznań estetycznych na żywo. Nam zaś oceny naszych dokonań. Tak to działa – zauważa Jolanta Małczak, malarka i poetka.

Mnie epidemia bardzo dobrze służy. To czas, w którym bardzo intensywnie pracuję. Zwykle byłam straszliwie zagoniona, na nic nie miałam czasu. Ciągle coś odkładałam na lepszą okazję. Ten czas okazał się mi sprzyjający. W końcu mam tyle czasu, że spokojnie mogę ze wszystkim zdążyć. Lubię pracować i cieszę się, że mam co robić. Z domu wychodzę rzadko i tylko z konieczności. Ten przymusowy luz od codziennego pośpiechu chcę maksymalnie wykorzystać. Taki komfort nie będzie jednak trwał wiecznie – stwierdza Barbara Jachimowicz, sochaczewska malarka.

Pracuje w domu, w którym urządziła swą pracownię. Tworzy nie tylko nowe prace, ale też koryguje starsze obrazy. Jak zauważa, zawsze brakowało jej wolnej chwili nanieść jakieś poprawki, czy korekty. Teraz w końcu może się przyjrzeć pracom i poprawić je, aby były jeszcze lepsze i ciekawsze.

– Zwykle dokończenie obrazów, czy korekty w nieskończoność się odkłada, do tak zwanych lepszych czasów. No i te obrazy długo nie wychodzą z pracowni. A czasem wystarczy drobna korekta, świeższe spojrzenie. Jednak pośpiech, nadmiar zadań i pomysłów eliminuje wszystko. Stąd uważam, że czas pandemii służy nam malarzom doskonale. Daje możliwość dokończenia pomysłów, pracy nad szkicami. U mnie właśnie na warsztat poszły zeszłoroczne szkice. Część obrazów też przemalowałam. Zaczęłam realizować wiele nowych pomysłów. Między innymi namalowałam nowy obraz „Kwiecień 2020”. Już dziś cieszę się, że będę miała co pokazać, kiedy ruszą wystawy. Dla mnie te mijające dni w marcu, kwietniu i maju są wyjątkowo twórcze. Czekam jednak na konfrontację z publicznością – dodaje Barbara Jachimowicz.

Jest szansa, że niebawem już będą wernisaże i wystawy nie tylko online, ale z udziałem publiczności. Na te możliwości czekają wszyscy.

– Owszem, można obejrzeć obraz w sieci, czy całą wystawę. To fajnie, ale to nie to, co możliwość namacalnie i z bliska zobaczenia dzieła – wspomina jeden z mieszkańców Sochaczewa po wernisażu online twórczości Zdzisława Chlebowskiego.

Bogumiła Nowak

Fot. Archiwum

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis

Dodaj komentarz