
Małgorzata Witkowska, 29-latka umierała w straszliwych męczarniach. Jej zwłoki znaleziono na podłodze w skierniewickim mieszkaniu. W kurczowo zaciśniętej dłoni trzymała włosy, które wyrwała mordercy. Nikt nie zbadał ich DNA. Natomiast wyniki sekcji zwłok wykazały, że w jej krwi znajdowała się zabójcza dawka cyjanku potasu. Jego stężenie aż pięć razy przekraczało dawkę śmiertelną dla człowieka.
Do tragedii doszło w pierwszych dniach grudnia 2007 roku, w mieszkaniu na trzecim piętrze bloku przy ulicy Mireckiego 9 w Skierniewicach. 9 grudnia do Komendy Miejskiej Policji w Skierniewicach zatelefonował mąż Małgorzaty Witkowskiej. Twierdził, że nie może dostać się do mieszkania. Mówił też, że jego żona, którą poślubił dwa miesiące wcześniej, nie odbiera od niego telefonu.
W tej sytuacji policjanci – przy wsparciu strażaków – weszli do mieszkania po wybiciu szyby w oknie. W pokoju znaleźli zmasakrowane zwłoki młodej kobieta. Okazało się, że mieszkanie było zamknięte od środka, a w zamku znajdował się klucz. Stąd pojawiła się teoria śledczych, że Małgorzata Witkowska popełniła samobójstwo… masakrując śmiertelnie swoje ciało.
– Klucz w zamku to nie jest dowód, że w mieszkaniu nie było wcześniej mordercy, gdyż włożony w odpowiedni sposób pozwalał na zamknięcie mieszkania od zewnątrz – tłumaczy Kazimierz Śnieguła, ojciec kobiety, który zresztą zademonstrował śledczym, jak to zrobić.
Mimo tego prokuratura w 2009 roku, w decyzji o umorzeniu dochodzenia napisała, że doszło do samobójstwa, a jego motywem były… bóle menstruacyjne.
– Małgosia nie miał żadnych powodów aby odebrać sobie życie i to w taki nierealny sposób. Pracowała w PKP Cargo w Warszawie, była też wykładowcą na Uniwersytecie Łódzkim. Bardzo dobrze zarabiała – wyjaśnia Kazimierz Śniegułą i dodaje: – Co prawda Gosia nie była szczęśliwa w tym związku, jednak szybciej zostawiłaby męża niż odebrała sobie życie.
Śledczy zainteresowali się mężem denatki. Ustalili, że na dwa dni przed śmiercią Małgorzata ubezpieczyła się na życie. W przypadku jej śmierci mąż miał otrzymać 100 tysięcy złotych. Także zeznania sąsiadów dawały sporo do myślenia. Gdyż zeznali, że przed śmiercią Witkowskiej słyszeli awanturę w jej mieszkaniu. Śledczy ustalili także, że mąż Małgorzaty zdradzał ją ze swoją byłą dziewczyną. Jak się też okazuje jeden z jego krewnych jest chemikiem i miał dostęp do cyjanku potasu.
Mężowi Witkowskiej nie postawiono jednak żadnych zarzutów, gdyż alibi dali mu bliscy i koledzy.
W tle sprawy pojawia się także Tomasz M. – psychopata i recydywista z Sochaczewa. Śledczy podejrzewają go między innymi o zabójstwo 21-letniej Marzeny Cichockiej z Sochaczewa. Jednak dowodów na to, jak i zwłok dziewczyny nigdy nie znaleziono. Tomasz M. ma bardzo bogatą kartotekę. Na początku lat 90. XX wieku dopuścił się brutalnego usiłowania zabójstwa nastolatki. 17-letnią Karinę – sąsiadkę Tomasza M. – znaleziono zakrwawioną w sadzie. Miała liczne obrażenia wewnętrzne oraz wiele rozległych urazów głowy, w tym pociętą ostrym narzędziem twarz. Na szczęście zdołano ją uratować. Jednak musiała przejść potem kilka skomplikowanych operacji plastycznych twarzy, którą potwornie zmasakrował jej oprawca. Tomasz M. zaatakował także 65-letnią Danutę B. w lesie pod Młodzieszynem. Ostatnio trafił za karty 10 kwietnia 2019 roku. Tym razem zatrzymano go w Lubaniu na Dolnym Śląsku. Tomasz M. skontaktował się z rodziną przedsiębiorcy z Lubania i twierdził, że zna osoby, które chcą porwać jego 29-letnią córkę. Chciał pieniędzy aby powstrzymać rzekome porwanie.
Pieniędzy oczekiwał także od rodziców Małgorzaty Witkowskiej.
– Twierdził, że ma kluczowe dla sprawy informacje – wyjaśnia Kazimierz Śnieguła. – To o czym mówił przez telefon zaskoczyło mnie. Widać było, że ma dużą wiedzę o tej sprawie. Mówił o rzeczach, o których ja nie wiedziałem.
– Chciał od pana pieniędzy?
– Tak, mówił o gratyfikacji.
– Dużej?
– Te informacje były warte dużych pieniędzy.
– Przekazał mu je pan?
– Umówiliśmy się przy czołgu w Skierniewicach, ale nie przyszedł na spotkanie – stwierdza Śnieguła.
Sochaczewski recydywista proponował także przekazanie informacji jednej z sióstr Małgorzaty. W zamian za seks.
Tomasz M. nie mógł jednak pojawić się przy czołgu w Skierniewicach, gdyż oglądał już świat zza krat. Jednak, jak ustaliłem M. często bywał w Skierniewicach. Prawdopodobnie szukał tu młodych kobiet.
Jeden z sochaczewskich śledczych, który zajmował się przed laty tym osobnikiem, powiedział mi, że Tomasz M. wprost z przesłuchań ruszał na łowy: – Chodził po domach i udawał akwizytora, szukając potencjalnych ofiar.
Kazimierz Śnieguła przekazał policji nagrania rozmów, jakie prowadził z Tomaszem M.
Sprawą śmierci Małgorzaty Witkowskiej od wielu miesięcy zajmuje się Prokuratora Rejonowa Łódź-Polesie, która nadzoruje czynności prowadzone przez policjantów z łódzkiego Archiwum X. Na razie efektów tych działań nie widać.
Kazimierz Śnieguła zwrócił się do mnie o pomoc w sprawie wyjaśnienia śmierci jego córki. Podejmę takie działania.
Janusz Szostak
Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis