
Podobno w polityce, jak i w życiu, każda luka zostaje natychmiast wypełniona. Czego przykładem jest pustka, jaką pozostawił po sobie Ryszard Petru, nieodżałowany mistrz różnego rodzaju wpadek. Jak chociażby tej dotyczącej słynnego już święta „sześciu króli”.
Okazało się jednak, że mistrz może liczyć na godnych następców. Jednym z nich jest Aleksandra Dulkiewicz – prezydent Gdańska. Ta postanowiła pójść w ślady mistrza i także uczcić inne święto – Konstytucji 3 Maja. Czym nie omieszkała się pochwalić na jednym z portali społecznościowych. Poinformowała, że dla upamiętnienia pierwszej europejskiej konstytucji i tych, którzy ją uchwalili, złożyła kwiaty pod pomnikiem Jana III Sobieskiego. Tak, tak to nie żart: „Święto Konstytucji 3 maja obchodzimy skromnie. Ale ta skromność jest wyrazem patriotyzmu i obywatelskiej świadomości oraz solidarności i troski o drugiego człowieka. Za co pięknie wam dziękuję. Złożyliśmy dziś kwiaty pod pomnikiem króla Jana III Sobieskiego. W hołdzie tym, którzy tę konstytucję wywalczyli. Naszym obowiązkiem jest pielęgnowanie dziedzictwa trzeciomajowego święta. Szanujmy Konstytucję!” – napisała Aleksandra Dulkiewicz. Rozumiem, że pani prezydent może nie darzyć sympatią ostatniego króla polski, który przyczynił się do uchwalenia Konstytucji 3 Maja, ale, aby za jej twórcę uznać bohatera spod Wiednia, to już nie tylko lekka przesada. Świadczy to o poziomie jej wiedzy.
A z tą wiedzą bywa różnie. Na przykład do tej pory, czyli do ostatniego tygodnia myślałem, że koleżanka partyjna pani Dulkiewicz, którą jest Małgorzata Kidawa – Błońska wie, o czym mówi i co chce robić. Ale przyznam się szczerze, że już całkiem się pogubiłem, o co jej chodzi. Raz opowiada, że będzie startowała w wyborach prezydenckich, aby po chwili stwierdzić, że rezygnuje z udziału w wyścigu o najwyższy urząd w państwie.
Być może w przypadku Kidawy – Błońskiej mamy do czynienia z typowym kobiecym paradoksem, czyli co innego mówi, a co innego robi. Jeżeli tak, to można ją zrozumieć. Choć z drugiej strony przypomnę, że ci, którzy próbowali pojąć logikę myślenia kobiet, o mało nie popadali w obłęd. Tego po prostu nie da się pojąć rozumem. Podobnie jak faktu, że są miejsca na ziemi, w których można zobaczyć, a nawet przeżyć dzień jutrzejszy.
Do takich miejsc należą Wyspy Diomedesa, czyli dwie małe wyspy położone w Cieśninie Beringa. Są one od siebie oddzielone granicą amerykańsko – rosyjską oraz międzynarodową linią zmiany daty. Inaczej mówiąc, jeżeli na Little Diomede Island – należącej do USA, jest 6 maja, to na odległej o kilka kilometrów rosyjskiej wyspie Duża Diomeda jest już 7 maja. I w związku z tym mamy do czynienia z paradoksem czasu, jednak nie tak złożonym, jak ten dotyczący kobiecej logiki. W przypadku wysp Diomedesa polega on na tym, że gdy na przykład rosyjski dowódca wojsk zapyta swoich podwładnych, czy rakieta bojowa została już wystrzelona w stronę Alaski i dotarła do celu, to usłyszy, że trafiła w cel już wczoraj. Z kolei amerykański dowódca zostanie poinformowany, że jego pocisk dotrze do celu dopiero jutro.
Jerzy Szostak
Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis