W ubiegłym tygodniu w Chodakowie doszło do tragicznego zdarzenia. W wyniku ciężkiego pobicia przez swojego krewnego, zmarła 69-letnia mieszkanka Sochaczewa. Mężczyzna sam wezwał policję.
W ubiegłym tygodniu, a dokładnie 13 listopada, w Sochaczewie pojawiła się informacja, że jedna z miejscowych lekarek została zamordowana. Informacja ta okazała się jednak nieprawdziwa. Ofiarą okazała się jej siostra, który mieszkała z lekarką.
Zadzwonił na policję
Z przekazanych nam przez policję informacji wynika, że do tragedii doszło około godziny 10.00. To właśnie wtedy na numer alarmowy zadzwonił 41-letni mężczyzna, który powiadomił oficera dyżurnego o zabójstwie swojej krewnej.
Funkcjonariusze, którzy byli na miejsce już po kilku minutach, znaleźli w mieszkaniu nieprzytomną i ciężko ranną kobietę, która została zabrana karetką pogotowia do szpitala. Mimo wysiłków lekarzy kobieta zmarła w nocy z 13 na 14 listopada.
– Mundurowi zatrzymali 41-latka podejrzanego o zabójstwo swojej krewnej i osadzili w policyjnym areszcie. Na miejscu funkcjonariusze wykonali szereg czynności procesowych, które były nadzorowane przez prokuratora. Mężczyzna został doprowadzony do Sądu Rejonowego w Sochaczewie, gdzie zdecydowano o zastosowaniu wobec niego środka zapobiegawczego o charakterze izolacyjnym. Mężczyzna spędzi w areszcie najbliższe 3 miesiące. Za popełnione przestępstwo grozi mu nawet dożywotnie pozbawienie wolności – poinformowała nas Agnieszka Dzik, rzecznik prasowy sochaczewskiej policji.
Załamanie nerwowe
Policja dla dobra śledztwa nie chciała ujawnić więcej szczegółów dotyczących zbrodni oraz jej motywów. Z naszych informacji wynika, że zarówno sprawca, jak i ofiara od lat mieszkali w tym samym domu jednorodzinnym w Chodakowie. A zmarła, 69-letnia kobieta była ciotką Macieja M.
Jak mówią nasi rozmówcy, stosunki pomiędzy nim układały się bardzo dobrze i nic nie wskazywało, że może dojść do tragedii. Prawdopodobnie zbrodnia była wynikiem chwilowego załamania nerwowego mężczyzny. A ten, jak wynika z naszych informacji, od dłuższego czasu leczył się psychiatrycznie.
Z naszych informacji wynika również, że mężczyzna zadał kobiecie kilka cisów młotkiem. Jedno z uderzeń uszkodziło czaszkę kobiety. O chwilowym zamroczeniu spowodowanym zaburzeniami psychicznymi może świadczyć to, że mężczyzna po kilku chwilach zorientował się, co zrobił, i natychmiast zawiadomił o całym zdarzeniu policję.
Jednak spowodowane przez niego obrażenia były tak rozległe, że lekarzom mimo kilkugodzinnych starań nie udało się uratować kobiety.
Jerzy Szostak
fot. Pixabay