Autentyczna zabawa

Za nami czwarte Święto Bzury, impreza która pomału przebija się do świadomości sochaczewian, i chyba już na stałe wpisała się do kalendarza lokalnych imprez.  Mam ogromną satysfakcję, że jestem jej inicjatorem i organizatorem – wspólnie z burmistrzem Piotrem Osieckim.

Jako że mam szczęśliwą rękę do imprez, to jestem przekonany, że Święto Bzury przetrwa długie lata. Podobnie jak inne wydarzenia, których byłem pomysłodawcą, choćby Mazowieckie Targi Rolne i Przedsiębiorczości czy Rodzinny Rajd Rowerowy, który zapoczątkowałem w 2000 roku, a od drugiej jego edycji – na mój i Jerzego Sekleckiego wniosek – jego patronem został Tadeusz Krawczyk. Dziś oczywiście mało kto o tym pamięta, czym specjalnie się nie martwię. Ważne, że zarówno Targi, jak i Rajd przetrwały. I zapewne mało kto wyobraża sobie, aby mogły zniknąć z kalendarza sochaczewskich imprez. A zaczynały skromnie i bez rozgłosu. Dość przypomnieć, że w pierwszym rajdzie wzięło udział niespełna 100 rowerzystów. Znacznie większa frekwencja była podczas pierwszych Targów, które odbyły się na lotnisku w Bielicach, o korkach na drodze Grójec-Sochaczew informowało na bieżąco Radio Kierowców PR I Polskiego Radia. Lokalne radio nawet tej imprezy nie zauważyło, co specjalnie nie dziwi, gdyż od zawsze oderwane jest od sochaczewskiej rzeczywistości.  Targów nie dostrzegli wówczas także przedstawiciele lokalnych władz. Mimo że uczestniczyło w nich kilkanaście tysięcy osób, to pojawił się jedynie jeden radny powiatowy – Janusz Ciura. Czasy się jednak zmieniają, dziś pod notablami niemal nie zarwie się targowa scena, tylu ich tam jest.

Cieszę się, że w przypadku Święta Bzury od początku jest z nami burmistrz Piotr Osiecki, który potrafi bawić się z mieszkańcami miasta przez cały dzień, skracając dystans do minimum. I jak się okazuje, sam jest doskonałym animatorem plenerowej zabawy. Bo Święto Bzury, to przede wszystkim autentyczna, rodzinna zabawa mieszkańców Sochaczewa, bez sztucznych póz i tworzenia podziałów.

I jestem pewien, że w tym kształcie impreza ta przetrwa długie lata.

Janusz Szostak

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis

Dodaj komentarz